-Kora?!
Odpowiedziała mu cisza. Miał już wychodzić, kiedy usłyszał czyjś płacz. No jasne! Przecież nie sprawdził na górze! Biegnąc co dwa schodki szybko stanął przed drzwiami pokoju Kory i bez żadnych, zbędnych ceregieli wparował do środka. Patrząc na to z perspektywy czasu można uznać, że nie było to szczytem jego inteligencji. Przecież dziewczyna mogła się przebierać!
Ale mniejsza o to. Wtedy nie myślał jasno i nie miał nawet zamiaru próbować. Rozglądnął się po pokoju i w mig dojrzał opartą o łóżko, siedzącą po turecku Korę. Odwróciła twarz ku niemu, kompletnie zaskoczona takim napadem. Oczy miała zapuchnięte i pełne łez, policzki czerwone i mokre.
-Wyjdź. Nie masz czasem Astrid do pocałowania?-warknęła zniekształconym przez zatkany głos nosem.
-Nie mam.
-Ian, wyjdź, nie mam ochoty z tobą rozmawiać-westchnęła i odwróciła wzrok.
Gdyby byli dziećmi wiking z pewnością spełniłby jej prośbę, ale teraz nie miał najmniejszego zamiaru jej posłuchać. Wręcz przeciwnie. Ciemnowłosy podszedł do niej i usiadł obok rudowłosej. Ta przewróciła oczami.
-Och...przestań. Nie potrzebuję pocieszenia.
-Nie przyszedłem tu po to żeby cię pocieszyć-odparł z całkowitą pewnością.
-To w takim razie po co? Żeby się pośmiać? Proszę bardzo, śmiej się-syknęła wojowniczka i szybkim ruchem dłoni wytarła pełne łez oczy.
-Przyszedłem tu by ci wytłumaczyć co się tak na prawdę stało.
-Wiesz, jakoś nie chcę tych twoich tłumaczeń-warknęła i zerwała się z miejsca.
Ian również wstał. Przewyższał dziewczynę, ale niewiele. Mierzyli się wzrokiem.
-Kora, to nie tak jak myślisz.
-Bo akurat ty dobrze wiesz co myślę....
-Dałaś to dość dobitnie do zrozumienia-teraz to chłopak przewrócił oczami.
-Ian, teraz cię proszę, ale zaraz nie będę taka miła. Wyjdź
-Nie.
-O co ci chodzi?! Nie potrzebuję fałszywych wyjaśnień, ani zakłamanej litości!-wrzasnęła.-Wyjdź!
-Nie.
Wiking stał na swoim miejscu i czuł się pewniej niż kiedykolwiek. Kora natomiast była chyba najbardziej rozzłoszczona. Pchnęła go w pierś i powtórzyła
-Wyjdź stąd!
Popchnęła go do samych drzwi, ale Ian postanowił już wcześniej, że tym razem nie odpuści. Bez najmniejszych skrupułów pochylił się do dołu i chwycił dziewczynę w pół, po czym mimo jej wyraźnych protestów uniósł ją w górę, głową w dół i przewiesił sobie przez ramię.
-Co ty, na Odyna robisz?!
-Nie pozwalam się wyrzucić-odparł ze spokojem chłopak.
Korę bardzo zdziwiła nieustępliwość chłopaka, który w dzieciństwie cały czas jej ustępował. Wtedy podobał jej się z tamtego powodu, a teraz...musiała przyznać, że nie potrafi wykasować z serca uczuć do tego śmiesznego, ciemnowłosego, no dobra....może i trochę przystojnego chłopaka.
-Puść mnie-zażądała, ale natychmiast zamilkła. Zachowywała się jak rozwydrzony dzieciak!
-Jak pozwolisz mi to wytłumaczyć.
-Przypuśćmy, że pozwolę
-Obiecaj-nalegał Ian.
Wojowniczka westchnęła teatralnie.
-Jesteś bardziej męczący niż Mieczyk i Szpadka połączeni z Sączysmarkiem.
Wiking nie odpowiedział, więc Kora postanowiła dać za wygraną.
-Obiecuję.-wymamrotała.
Chłopak odetchnął z ulgą i odszedł kilka kroków od drzwi, po czym postawił dziewczynę na ziemi. Podniósł się w porę by zobaczyć znikający już uśmiech na jej pięknej twarzy. Zagapił się na jej zaróżowiałe policzki, ciemnoczerwone usta, burzę rudych włosów okalających twarz....Dziewczyna odchrząknęła a jej twarz wyraźnie wypełnił zawstydzony rumieniec.
-Więc?
-Ach...tak-Ian otrząsnął się z zakłopotaniem.-No więc, ja i Astrid-na sam wydźwięk tego imienia Kora zmarszczyła brwi co nie uszło uwadze chłopaka. Pomimo tego mówił dalej-pomagaliśmy Chase;owi i jego przyjaciółce Rachel.
-Chase ma jakiś problem?-zaniepokoiła się rudowłosa. Zawsze bardzo lubiła młodszego brata wikinga i traktowała go jak rodzinę.
-Mały...już prawie się z nim uporaliśmy-ciemnowłosy zbył to machnięciem ręki-Potem ci opowiem. A więc, chodzi o to, że razem z As postanowiliśmy nauczyć ich walki wręcz i rzucania toporem...
Wojowniczka kiwnęła głową, mimo, że nie bardzo wiedziała jaki ma związek ta sprawa z tą sytuacją. Ian kontynuował.
-No i postanowiliśmy, że będziemy przychodzić trochę wcześniej przed każdymi tymi zajęciami i omówimy co będziemy robić. Czasami też to ćwiczyliśmy. Dzisiaj chcieliśmy..-nagle chłopak palnął się otwartą dłonią w czoło.-Chase! Oni tam pewnie czekają!-po chwili znów spojrzał na rudowłosą-Zaraz do nich pójdę.-zapewnił-A więc, wracając. Chcieliśmy przećwiczyć ataki, ale przeszkodziła nam Wichura. Smoczyca odskoczyła i wpadła na Astrid, która przewróciła się na mnie. Kiedy nas zobaczyłaś, zbieraliśmy się z tego upadku i śmialiśmy się z niego. Na prawdę nic nie było ani z mojej, ani z jej strony.
Kora poczuła się głupio. Schowała twarz w dłoniach
-Jestem kompletną idiotką...-westchnęła, po czym spojrzała na Iana-Przepraszam, nie powinnam tak się obruszać. W końcu nic się nie stało, a nawet jeśli, to....twój wybór. Mi nic do tego.
Ciemnowłosy zerknął wymownie w oczy rudowłosej i przewrócił oczami.
-Czy ty na prawdę myślisz po tym wszystkim, że czuję coś do As?
Wojowniczka zrobiła zaskoczoną minę.
-A nie?
Ian zrobił krok w jej stronę i dotknął jej delikatnego policzka z którego zdążyły zniknąć wszystkie łzy.
-Nie-szepnął i pochylił się do niej, by chwilę później móc wreszcie pocałować jej śliczne usta.
Wódz Berk biegł przed siebie, zastanawiając się cały czas gdzie Astrid mogła uciec. Sprawdził w jej domu, ale tam nie było nikogo. Po krótkim wahaniu postanowił poprosić o pomoc Szczerbatka. Nocna furia była o wiele szybsza niż wiking i miała lepszy wzrok. Nie musieli lecieć długo gdy zobaczyli dość dużą polanę na której stała Astrid i dwoje młodych wikingów. Czkawka zleciał na ziemię i zsiadł z przyjaciela. Jeździec podbiegł do blondynki w porę by usłyszeć jak tłumaczy Rachel i Chase'owi, że coś im wypadło i dzisiaj ani ona ani Ian nie mogą poprowadzić zajęć. Dzieciaki były wyraźnie rozczarowane, ale kiwnęły głowami i odbiegły. Astrid westchnęła i odwróciła się do bruneta, ukazując zapłakaną twarz.
-Nie chcę z tobą rozmawiać i nie mam siły się tłumaczyć. Zresztą pewnie i tak ci to nie potrzebne. Gdzie Kora?-parsknęła, wymijając szybko chłopaka.
Wiking odwrócił się i pobiegł za wojowniczką. Złapał ją za rękę i zatrzymał.
-Astrid nie potrzebuję wyjaśnień. Ian już mi powiedział...
-Wobec tego możesz iść do swojej dziewczyny-syknęła ocierając twarz, po czym wyrwała rękę, ale nie ruszyła się z miejsca.
-Właśnie do niej przyszedłem.-odparł brunet.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i skierowała pełne żalu spojrzenie swych błękitnych oczu na Czkawkę. W świetle słońca, na tle zielonej łąki nawet zapłakana wyglądała ślicznie.
-Czkawka, ja....
-Tak wiem-przerwał jej i wziął jej dłonie w swoje.- As ja...przepraszam.
-Za co?
-Za to, że miałaś wątpliwości co do...Kory-westchnął wiking-Ja na prawdę nic do niej nie czuję. Jedyna osoba na której na prawdę mi zależy to...ty.
-Czkawka-blondynka pokręciła spuszczoną głową i podniosła wzrok-Ale ja dalej nie wiem...
-Kora mi powiedziała. Faktycznie, zmieniłem się od czasu jak zaczęliśmy się spotykać.
-Ja na prawdę nie wiem czy ty, ten chłopak w którym się zakochałam-po policzku dziewczyny spłynęła jeszcze jedna łza-wróci.
Zielonooki spuścił głowę. Jak mógł doprowadzić do czegoś takiego?! Nagle wpadł na pewien pomysł.
-Nigdy, nigdzie się nie wybierał...
Astrid pokręciła głową.
-Na siłę się nie zmienisz. Czkawka, ja na prawdę nie chcę cię do tego zmuszać.
-Nie musisz-odparł chłopak i podszedł blondynki. Miał ochotę ją pocałować ale wiedział, że w tej chwili wojowniczka go odepchnie. Wobec tego, z bólem serca poprzestał na przytuleniu. Objął drobną, ale silną dziewczynę i przycisnął ją do siebie silnymi ramionami.
-As...-z jego oczu spłynęły łzy, które prędzej czy później musiały się tam pojawić-Przepraszam.
Jeźdźczyni podniosła ręce i zarzuciła je wodzowi na szyję. Czkawka schował twarz w jej włosach, a ona pogłaskała go po silnych ramionach.
-Nie masz za co.-zaczęła szeptem
-Wiesz, że mam-zaprotestował Czkawka.
Dziewczyna odchyliła głowę w tył i spojrzała w zielone jak trawa na której stali oczy. Złożyła na jego ustach pocałunek, którego oboje tak pragnęli i na który tak długo oczekiwali. Po chwili wiking oderwał się od jej malinowych ust.
-Tęskniłem za tym.-szepnął.
-Ja też-odparła Astrid z lekkim uśmiechem na ustach.
Wódz Berk uniósł Astrid w górę i podszedł do Szczerbatka. Wsadził wojowniczkę na jego grzbiet i sam usiadł na siodle tuż za nią.
-Gdzie lecimy?-spytała blondynka.
-Na wycieczkę-uśmiech chłopaka sprawił, że straciła na chwilę oddech.
-A wioska, obowiązki, to całe wodzowanie?-zdenerwowała się Astrid, ale brunet zamknął jej usta pocałunkiem.
-Poradzą sobie-zapewnił i dał nocnej furii sygnał do lotu.
-Mój Czkawka wrócił-stwierdziła wojowniczka, gdy wznosili się w kierunku otwartego morza.
-I nigdzie się nie wybiera-odrzekł wódz Berk i przytulił blondynkę do piersi.
Wódz Berk biegł przed siebie, zastanawiając się cały czas gdzie Astrid mogła uciec. Sprawdził w jej domu, ale tam nie było nikogo. Po krótkim wahaniu postanowił poprosić o pomoc Szczerbatka. Nocna furia była o wiele szybsza niż wiking i miała lepszy wzrok. Nie musieli lecieć długo gdy zobaczyli dość dużą polanę na której stała Astrid i dwoje młodych wikingów. Czkawka zleciał na ziemię i zsiadł z przyjaciela. Jeździec podbiegł do blondynki w porę by usłyszeć jak tłumaczy Rachel i Chase'owi, że coś im wypadło i dzisiaj ani ona ani Ian nie mogą poprowadzić zajęć. Dzieciaki były wyraźnie rozczarowane, ale kiwnęły głowami i odbiegły. Astrid westchnęła i odwróciła się do bruneta, ukazując zapłakaną twarz.
-Nie chcę z tobą rozmawiać i nie mam siły się tłumaczyć. Zresztą pewnie i tak ci to nie potrzebne. Gdzie Kora?-parsknęła, wymijając szybko chłopaka.
Wiking odwrócił się i pobiegł za wojowniczką. Złapał ją za rękę i zatrzymał.
-Astrid nie potrzebuję wyjaśnień. Ian już mi powiedział...
-Wobec tego możesz iść do swojej dziewczyny-syknęła ocierając twarz, po czym wyrwała rękę, ale nie ruszyła się z miejsca.
-Właśnie do niej przyszedłem.-odparł brunet.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i skierowała pełne żalu spojrzenie swych błękitnych oczu na Czkawkę. W świetle słońca, na tle zielonej łąki nawet zapłakana wyglądała ślicznie.
-Czkawka, ja....
-Tak wiem-przerwał jej i wziął jej dłonie w swoje.- As ja...przepraszam.
-Za co?
-Za to, że miałaś wątpliwości co do...Kory-westchnął wiking-Ja na prawdę nic do niej nie czuję. Jedyna osoba na której na prawdę mi zależy to...ty.
-Czkawka-blondynka pokręciła spuszczoną głową i podniosła wzrok-Ale ja dalej nie wiem...
-Kora mi powiedziała. Faktycznie, zmieniłem się od czasu jak zaczęliśmy się spotykać.
-Ja na prawdę nie wiem czy ty, ten chłopak w którym się zakochałam-po policzku dziewczyny spłynęła jeszcze jedna łza-wróci.
Zielonooki spuścił głowę. Jak mógł doprowadzić do czegoś takiego?! Nagle wpadł na pewien pomysł.
-Nigdy, nigdzie się nie wybierał...
Astrid pokręciła głową.
-Na siłę się nie zmienisz. Czkawka, ja na prawdę nie chcę cię do tego zmuszać.
-Nie musisz-odparł chłopak i podszedł blondynki. Miał ochotę ją pocałować ale wiedział, że w tej chwili wojowniczka go odepchnie. Wobec tego, z bólem serca poprzestał na przytuleniu. Objął drobną, ale silną dziewczynę i przycisnął ją do siebie silnymi ramionami.
-As...-z jego oczu spłynęły łzy, które prędzej czy później musiały się tam pojawić-Przepraszam.
Jeźdźczyni podniosła ręce i zarzuciła je wodzowi na szyję. Czkawka schował twarz w jej włosach, a ona pogłaskała go po silnych ramionach.
-Nie masz za co.-zaczęła szeptem
-Wiesz, że mam-zaprotestował Czkawka.
Dziewczyna odchyliła głowę w tył i spojrzała w zielone jak trawa na której stali oczy. Złożyła na jego ustach pocałunek, którego oboje tak pragnęli i na który tak długo oczekiwali. Po chwili wiking oderwał się od jej malinowych ust.
-Tęskniłem za tym.-szepnął.
-Ja też-odparła Astrid z lekkim uśmiechem na ustach.
Wódz Berk uniósł Astrid w górę i podszedł do Szczerbatka. Wsadził wojowniczkę na jego grzbiet i sam usiadł na siodle tuż za nią.
-Gdzie lecimy?-spytała blondynka.
-Na wycieczkę-uśmiech chłopaka sprawił, że straciła na chwilę oddech.
-A wioska, obowiązki, to całe wodzowanie?-zdenerwowała się Astrid, ale brunet zamknął jej usta pocałunkiem.
-Poradzą sobie-zapewnił i dał nocnej furii sygnał do lotu.
-Mój Czkawka wrócił-stwierdziła wojowniczka, gdy wznosili się w kierunku otwartego morza.
-I nigdzie się nie wybiera-odrzekł wódz Berk i przytulił blondynkę do piersi.

Z jednodniowym opóźnieniem ale jest.
W końcu Hiccstrid! Postaram się żeby następny next pojawił się do czwartku. Dziękuję zarówno komentującym jak i wchodzącym. Jesteście super!
Do następnego!
~Pass
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz