poniedziałek, 30 maja 2016

Wróciłeś...

 Ian odszedł od przyjaciela szybkim krokiem. Dłonie mu drżały a nogi miały ochotę uciekać ile sił. Jak on jej to na młot potężnego Thora powie? Mimo całego zdenerwowania chłopak postanowił, że tym razem nie stchórzy, tak jak zrobił to w dzieciństwie. Powie Korze to co od wielu lat chciał jej powiedzieć. W myślach ich rozmowa układała się idealnie, ale wojownik wiedział doskonale, że z tą rudowłosą dziewczyną nie ma tak łatwo. Będzie musiał się bardzo natrudzić by przekonać ją jak było na prawdę. Nawet nie wyłapał kiedy stanął przed drzwiami domu wojowniczki. Odetchnął jeszcze jeden, ostatni raz i wszedł nie pukając. Czuł się jakby szedł na ścięcie, ale jednocześnie był podekscytowany. Wszedł do małej kuchni i zawołał
-Kora?!
Odpowiedziała mu cisza. Miał już wychodzić, kiedy usłyszał czyjś płacz. No jasne! Przecież nie sprawdził na górze! Biegnąc co dwa schodki szybko stanął przed drzwiami pokoju Kory i bez żadnych, zbędnych ceregieli wparował do środka. Patrząc na to z perspektywy czasu można uznać, że nie było to szczytem jego inteligencji. Przecież dziewczyna mogła się przebierać! 
Ale mniejsza o to. Wtedy nie myślał jasno i nie miał nawet zamiaru próbować. Rozglądnął się po pokoju i w mig dojrzał opartą o łóżko, siedzącą po turecku Korę. Odwróciła twarz ku niemu, kompletnie zaskoczona takim napadem. Oczy miała zapuchnięte i pełne łez, policzki czerwone i mokre.
-Wyjdź. Nie masz czasem Astrid do pocałowania?-warknęła zniekształconym przez zatkany głos nosem.
-Nie mam.
-Ian, wyjdź, nie mam ochoty z tobą rozmawiać-westchnęła i odwróciła wzrok.
Gdyby byli dziećmi wiking z pewnością spełniłby jej prośbę, ale teraz nie miał najmniejszego zamiaru jej posłuchać. Wręcz przeciwnie. Ciemnowłosy podszedł do niej i usiadł obok rudowłosej. Ta przewróciła oczami.
-Och...przestań. Nie potrzebuję pocieszenia.
-Nie przyszedłem tu po to żeby cię pocieszyć-odparł z całkowitą pewnością.
-To w takim razie po co? Żeby się pośmiać? Proszę bardzo, śmiej się-syknęła wojowniczka i szybkim ruchem dłoni wytarła pełne łez oczy.
-Przyszedłem tu by ci wytłumaczyć co się tak na prawdę stało.
-Wiesz, jakoś nie chcę tych twoich tłumaczeń-warknęła i zerwała się z miejsca. 
Ian również wstał. Przewyższał dziewczynę, ale niewiele. Mierzyli się wzrokiem.
-Kora, to nie tak jak myślisz.
-Bo akurat ty dobrze wiesz co myślę....
-Dałaś to dość dobitnie do zrozumienia-teraz to chłopak przewrócił oczami.
-Ian, teraz cię proszę, ale zaraz nie będę taka miła. Wyjdź
-Nie.
-O co ci chodzi?! Nie potrzebuję fałszywych wyjaśnień, ani zakłamanej litości!-wrzasnęła.-Wyjdź!
-Nie.
Wiking stał na swoim miejscu i czuł się pewniej niż kiedykolwiek. Kora natomiast była chyba najbardziej rozzłoszczona. Pchnęła go w pierś i powtórzyła
-Wyjdź stąd!
Popchnęła go do samych drzwi, ale Ian postanowił już wcześniej, że tym razem nie odpuści. Bez najmniejszych skrupułów pochylił się do dołu i chwycił dziewczynę w pół, po czym mimo jej wyraźnych protestów uniósł ją w górę, głową w dół i przewiesił sobie przez ramię.
-Co ty, na Odyna robisz?!
-Nie pozwalam się wyrzucić-odparł ze spokojem chłopak.
Korę bardzo zdziwiła nieustępliwość chłopaka, który w dzieciństwie cały czas jej ustępował. Wtedy podobał jej się z tamtego powodu, a teraz...musiała przyznać, że nie potrafi wykasować z serca uczuć do tego śmiesznego, ciemnowłosego, no dobra....może i trochę przystojnego chłopaka.
-Puść mnie-zażądała, ale natychmiast zamilkła. Zachowywała się jak rozwydrzony dzieciak!
-Jak pozwolisz mi to wytłumaczyć.
-Przypuśćmy, że pozwolę
-Obiecaj-nalegał Ian.
Wojowniczka westchnęła teatralnie.
-Jesteś bardziej męczący niż Mieczyk i Szpadka połączeni z Sączysmarkiem.
Wiking nie odpowiedział, więc Kora postanowiła dać za wygraną.
-Obiecuję.-wymamrotała.
Chłopak odetchnął z ulgą i odszedł kilka kroków od drzwi, po czym postawił dziewczynę na ziemi. Podniósł się w porę by zobaczyć znikający już uśmiech na jej pięknej twarzy. Zagapił się na jej zaróżowiałe policzki, ciemnoczerwone usta, burzę rudych włosów okalających twarz....Dziewczyna odchrząknęła a jej twarz wyraźnie wypełnił zawstydzony rumieniec.
-Więc?
-Ach...tak-Ian otrząsnął się z zakłopotaniem.-No więc, ja i Astrid-na sam wydźwięk tego imienia Kora zmarszczyła brwi co nie uszło uwadze chłopaka. Pomimo tego mówił dalej-pomagaliśmy Chase;owi i jego przyjaciółce Rachel.
-Chase ma jakiś problem?-zaniepokoiła się rudowłosa. Zawsze bardzo lubiła młodszego brata wikinga i traktowała go jak rodzinę.
-Mały...już prawie się z nim uporaliśmy-ciemnowłosy zbył to machnięciem ręki-Potem ci opowiem. A więc, chodzi o to, że razem z As postanowiliśmy nauczyć ich walki wręcz i rzucania toporem...
Wojowniczka kiwnęła głową, mimo, że nie bardzo wiedziała jaki ma związek ta sprawa z tą sytuacją. Ian kontynuował.
-No i postanowiliśmy, że będziemy przychodzić trochę wcześniej przed każdymi tymi zajęciami i omówimy co będziemy robić. Czasami też to ćwiczyliśmy. Dzisiaj chcieliśmy..-nagle chłopak palnął się otwartą dłonią w czoło.-Chase! Oni tam pewnie czekają!-po chwili znów spojrzał na rudowłosą-Zaraz do nich pójdę.-zapewnił-A więc, wracając. Chcieliśmy przećwiczyć ataki, ale przeszkodziła nam Wichura. Smoczyca odskoczyła i wpadła na Astrid, która przewróciła się na mnie. Kiedy nas zobaczyłaś, zbieraliśmy się z tego upadku i śmialiśmy się z niego. Na prawdę nic nie było ani z mojej, ani z jej strony.
Kora poczuła się głupio. Schowała twarz w dłoniach
-Jestem kompletną idiotką...-westchnęła, po czym spojrzała na Iana-Przepraszam, nie powinnam tak się obruszać. W końcu nic się nie stało, a nawet jeśli, to....twój wybór. Mi nic do tego.
Ciemnowłosy zerknął wymownie w oczy rudowłosej i przewrócił oczami.
-Czy ty na prawdę myślisz po tym wszystkim, że czuję coś do As?
Wojowniczka zrobiła zaskoczoną minę.
-A nie?
Ian zrobił krok w jej stronę i dotknął jej delikatnego policzka z którego zdążyły zniknąć wszystkie łzy.
-Nie-szepnął i pochylił się do niej, by chwilę później móc wreszcie pocałować jej śliczne usta.


 Wódz Berk biegł przed siebie, zastanawiając się cały czas gdzie Astrid mogła uciec. Sprawdził w jej domu, ale tam nie było nikogo. Po krótkim wahaniu postanowił poprosić o pomoc Szczerbatka. Nocna furia była o wiele szybsza niż wiking i miała lepszy wzrok. Nie musieli lecieć długo gdy zobaczyli dość dużą polanę na której stała Astrid i dwoje młodych wikingów. Czkawka zleciał na ziemię i zsiadł z przyjaciela. Jeździec podbiegł do blondynki w porę by usłyszeć jak tłumaczy Rachel i Chase'owi, że coś im wypadło i dzisiaj ani ona ani Ian nie mogą poprowadzić zajęć. Dzieciaki były wyraźnie rozczarowane, ale kiwnęły głowami i odbiegły. Astrid westchnęła i odwróciła się do bruneta, ukazując zapłakaną twarz.
-Nie chcę z tobą rozmawiać i nie mam siły się tłumaczyć. Zresztą pewnie i tak ci to nie potrzebne. Gdzie Kora?-parsknęła, wymijając szybko chłopaka.
Wiking odwrócił się i pobiegł za wojowniczką. Złapał ją za rękę i zatrzymał.
-Astrid nie potrzebuję wyjaśnień. Ian już mi powiedział...
-Wobec tego możesz iść do swojej dziewczyny-syknęła ocierając twarz, po czym wyrwała rękę, ale nie ruszyła się z miejsca.
-Właśnie do niej przyszedłem.-odparł brunet.
Dziewczyna odwróciła się na pięcie i skierowała pełne żalu spojrzenie swych błękitnych oczu na Czkawkę. W świetle słońca, na tle zielonej łąki nawet zapłakana wyglądała ślicznie.
-Czkawka, ja....
-Tak wiem-przerwał jej i wziął jej dłonie w swoje.- As ja...przepraszam.
-Za co?
-Za to, że miałaś wątpliwości co do...Kory-westchnął wiking-Ja na prawdę nic do niej nie czuję. Jedyna osoba na której na prawdę mi zależy to...ty.
-Czkawka-blondynka pokręciła spuszczoną głową i podniosła wzrok-Ale ja dalej nie wiem...
-Kora mi powiedziała. Faktycznie, zmieniłem się od czasu jak zaczęliśmy się spotykać.
-Ja na prawdę nie wiem czy ty, ten chłopak w którym się zakochałam-po policzku dziewczyny spłynęła jeszcze jedna łza-wróci.
Zielonooki spuścił głowę. Jak mógł doprowadzić do czegoś takiego?! Nagle wpadł na pewien pomysł.
-Nigdy, nigdzie się nie wybierał...
Astrid pokręciła głową.
-Na siłę się nie zmienisz. Czkawka, ja na prawdę nie chcę cię do tego zmuszać.
-Nie musisz-odparł chłopak i podszedł blondynki. Miał ochotę ją pocałować ale wiedział, że w tej chwili wojowniczka go odepchnie. Wobec tego, z bólem serca poprzestał na przytuleniu. Objął drobną, ale silną dziewczynę i przycisnął ją do siebie silnymi ramionami.
-As...-z jego oczu spłynęły łzy, które prędzej czy później musiały się tam pojawić-Przepraszam.
Jeźdźczyni podniosła ręce i zarzuciła je wodzowi na szyję. Czkawka schował twarz w jej włosach, a ona pogłaskała go po silnych ramionach.
-Nie masz za co.-zaczęła szeptem
-Wiesz, że mam-zaprotestował Czkawka.
Dziewczyna odchyliła głowę w tył i spojrzała w zielone jak trawa na której stali oczy. Złożyła na jego ustach pocałunek, którego oboje tak pragnęli i na który tak długo oczekiwali. Po chwili wiking oderwał się od jej malinowych ust.
-Tęskniłem za tym.-szepnął.
-Ja też-odparła Astrid z lekkim uśmiechem na ustach.
Wódz Berk uniósł Astrid w górę i podszedł do Szczerbatka. Wsadził wojowniczkę na jego grzbiet i sam usiadł na siodle tuż za nią.
-Gdzie lecimy?-spytała blondynka.
-Na wycieczkę-uśmiech chłopaka sprawił, że straciła na chwilę oddech.
-A wioska, obowiązki, to całe wodzowanie?-zdenerwowała się Astrid, ale brunet zamknął jej usta pocałunkiem.
-Poradzą sobie-zapewnił i dał nocnej furii sygnał do lotu.
-Mój Czkawka wrócił-stwierdziła wojowniczka, gdy wznosili się w kierunku otwartego morza.
-I nigdzie się nie wybiera-odrzekł wódz Berk i przytulił blondynkę do piersi.

                       
                                           
Z jednodniowym opóźnieniem ale jest.
W końcu Hiccstrid! Postaram się żeby następny next pojawił się do czwartku. Dziękuję zarówno komentującym jak i wchodzącym. Jesteście super!

Do następnego!
~Pass


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz