-Zgadnij kto to.-roześmiał się znajomy głos.
-Hmmm no nie wiem...Pyskacz?
Blondynka odsłoniła mu oczy i trzepnęła go w ramię, na co chłopak zareagował śmiechem. Przyjaciółka usiadła obok niego, a wiatr rozwiewał jej grzywkę i wprawiał w ruch, połyskujący, blond warkocz. Ian nie widział nigdzie Wichury, więc założył, że Astrid przyszła pieszo. Siedzieli w ciszy, przez krótką chwilę podziwiając wielobarwne niebo, odcinające się wyraźnie od głębokiego granatu morza.
-O co chodzi?-blondynka pierwsza, postanowiła przerwać ciszę.
-Bo wiesz...-chłopak nie wiedział jak ma zacząć.-Pewnie będziesz zła, bo wkopałem cię w to, tak trochę bez twojej zgody, ale nie mogłem...
-Ian! Powiedz o co chodzi, to się zastanowię czy oddać cię Wichurze jako gryzak-zaśmiała się wojowniczka.
-Chase ma problem-wypalił wiking.
Blondynka bardzo lubiła Chase'a, zresztą z wzajemnością. Od kiedy przylecieli na Berk bardzo często rozmawiali i spędzali czas razem. Młody brunet, widział w Astrid nie mały autorytet, podobnie jak jego brat. Oboje byli pod wielkim wrażeniem jej nieugięcia, podczas znanych im dobrze tortur Łupieżców.
-O co chodzi?-dziewczyna wyglądała na bardzo zmartwioną.
-On i jego koleżanka Hazel nie radzą sobie za dobrze z innymi. Jakaś Gunilla uprzykrza im życie razem ze swoimi przyjaciółmi, a oboje średnio umieją się bronić, więc pomyślałem, że może czegoś ich nauczę. Chase jest bardzo przygnębiony, że przegrał walkę wręcz z dziewczyną, i nie umiał rzucić toporem. Powiedziałem mu, że ja też często przegrywam, na przykład z tobą- dotychczas słuchająca uważnie Astrid roześmiała się na te słowa, a wiking kontynuował- Nie bardzo w to uwierzył, więc chciałem nauczyć jego i tą Hazel, że to, że ktoś jest słabszy, nie oznacza, że musi przegrać.
-Czyżbym usłyszała słabszy?-blondynka zmrużyła oczy.
-Mniej napakowany, że się tak wyrażę-zreflektował się Ian.
-I ty myślisz, że mogłabym być zła, o to, że wrobiłeś mnie w pomoc?
-Nie myślę tak. Po prostu głupio mi było, bo mogłabyś mieć inne plany.
-Nie miałam-zapewniła dziewczyna szeroko się uśmiechając.
Oboje wstali i odeszli kawałek od urwiska. Rozmawiając o metodzie treningów czekali na młodszych przyjaciół. Po kilku minutach z lasu wyszedł Chase, a za nim niepewnie szła ładna dziewczynka, o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach. Jej nos był usiany drobnymi złotawymi piegami, a skóra, w świetle zachodzącego słońca miała srebrzysty odcień. Jej krótkie, sięgające do ramion włosy, okalały twarz niczym mroczna aureola. Astrid mówiła wcześniej Ianowi, że Hazel to dalsza kuzynka Czkawki, z którą wódz ma słaby kontakt. Dziewczyna wyglądała na dość nieśmiałą, czyli według wikinga, całkowite przeciwieństwo jego blondwłosej przyjaciółki. Jedyne co łączyło dwie dziewczyny, oprócz inteligentnych oczu, było niezaprzeczalne piękno, cechujące każdą z nich, na swój sposób. Z tego rodzaju rozmyślań wyrwał go podbiegający Chase. Szeroki uśmiech i blask w ciemnych oczach chłopca, świadczył wyraźnie jak bardzo ten jest podekscytowany. Za nim, szła powoli, onieśmielona Hazel, której pełen podziwu wzrok wpatrywał się w Astrid. Wojowniczka podeszła do niej i wystawiła rękę.
-Chyba się nie znamy. Jestem Astrid.
Mała uścisnęła niepewnie jej rękę i powiedziała cicho.
-Wiem. Jesteś....dziewczyną mojego kuzyna, znaczy się...wodza...to znaczy...
-Czkawki-powiedział blondynka uśmiechając się zachęcająco.
-Ja jestem Hazel-rzekła dziewczynka trochę głośniej.
-Dobrze.- Astrid założyła ramiona na piersiach i stanęła obok Iana, na przeciwko swoich uczniów.
Wiking nie mógł powstrzymać się od uśmiechu na widok przyjaciółki, w roli nauczycielki. Tamta, spojrzała na niego jak na wariata i zapytała.
-A ty co suszysz zęby?
-Nic nic pani profesor.-roześmiał się, czym zarobił na kuksańca w żebra.
Młodzi uśmiechnęli się na widok tych przekomarzań. Po chwili śmiechu starsi przyjaciele uspokoili się na tyle by móc kontynuować. Zapoznali się z sytuacją dzieciaków i postanowili wspólnie, że od tego dnia do skutku będą spotykać się o takiej samej porze, na treningi.
-A więc dzisiaj pierwszy trening-oznajmił Ian- wolicie zacząć od walki wręcz czy rzutu.
Hazel i Chase popatrzyli po sobie i zgodnie stwierdzili, że wolą zacząć od rzutu toporem. Niestety Ian nie poinformował wcześniej Astrid, by zabrała topór, więc wojowniczka zostawiła go w domu. Tak więc mieli do dyspozycji tylko dwa topory na cztery osoby.
-Pójdę po kolejne dwa.-westchnęła blondynka i spojrzała z ukosa na ciemnowłosego-Nie musiałabym gdyby ktoś, mi wcześniej powiedział.
Ian szturchnął ją w bok i oznajmił, że poczeka wraz z dziećmi. Dziewczyna podeszła do Ogniomiota i bez wahania wskoczyła na siodło. Na widok pytającej miny chłopaka roześmiała się.
-No co? Nie będziecie na mnie wieki czekać...
-Tylko bardzo cię proszę, tym razem postarajcie się nie znaleźć się o krok od rozbicia o skały.
-Postaramy się. Specjalnie dla ciebie podbijemy do dwóch kroków.
Mówiąc te słowa, Astrid i Ogniomiot wystartowali i szybkim tempem ruszyli do środkowej części wioski, gdzie znajdował się dom blondynki. Wylądowali, a wojowniczka wbiegła do środka i ruszyła do pokoju. Zgarnęła dwa odpowiednie topory i już miała wychodzić, gdy ze ściany spadł jeden z jej szkiców. Podeszła do niego i podniosła rysunek z ziemi. Patrząc na niego zamyśliła się. Przedstawiał on ją i smoki, które trenowała gdy jeźdźcy nie mieli czasu. Wspomnienia z tych treningów wróciły, a w oczach Astrid pojawiły się błyszczące łzy. Wojowniczka od kiedy wróciła na Berk, praktycznie nie interesowała się pozostałymi smokami, które przecież, tak wiele dla niej zrobiły. Zacisnęła zęby i postanowiła sobie, że jutro z samego rana odwiedzi smoki i postara się polatać z nimi tak długo jak wcześniej. Nie miała nawet zamiaru pytać o pozwolenie ich jeźdźców. Jedyne co zrobi to poinformuje ich o swoich zamiarach. Skoro przez te kilka miesięcy na nich nie latali i nie widzieli w tym nic złego, to jeden dzień ich nie zbawi. Astrid złożyła rysunek i wepchnęła go sobie do kieszeni spódnicy. Otarła policzki i wyszła z domu nie odwracając się. Już miała wsiadać na smoka i odlatywać, kiedy jej uwagę przyciągnęło coś innego. Z Twierdzy wolnym krokiem wychodzili właśnie Czkawka i Kora. Szli bardzo blisko siebie wyraźnie pogrążeni w rozmowie. Nagle blondynka usłyszała perlisty śmiech rudowłosej i ujrzała jak wódz Berk wymierza jej słabego, przyjacielskiego kopniaka, ubarwionego jego śmiechem. Mimo woli Astrid poczuła ukłucie w sercu i niepohamowaną złość na tych dwoje. Zwłaszcza na Korę. Zacisnęła dłonie w pięści i ruszyła przed siebie. Po kilku krokach jednak się zatrzymała. Co ona właściwie robi? Przecież sama tego chciała. Sama cieszyła się, że Kora postara się dowiedzieć czegoś od Czkawki. Więc dlaczego teraz tak się czuje? Odwróciła wzrok i wpatrzyła się w kałużę pod jej stopami. Spojrzała na swoje własne odbicie z niesmakiem. Zaciśnięte pięści, czerwona, zdenerwowana twarz, ściągnięte brwi i złość w błękitnych oczach.
-Astrid Hofferson, uspokój się-nakazała sama sobie i szybko dosiadła Ogniomiota. Dotarła na miejsce dwa razy szybciej niż leciała w drugą stronę. Przez cały czas nosiła sobie to dziwne uczucie...Nieokrzesaną, rozżarzoną do czerwoności zazdrość. Wylądowawszy potrząsnęła głową odganiając niemiłe myśli i zmusiła się do uśmiechu. Na widok jej miny, Ian posłał jej pytające spojrzenie, ale Astrid pokręciła głową niemo oznajmiając, że nic się nie stało. Tą ich cichą rozmowę zwieńczył ciemnowłosy wzruszając ramionami. Blondynka podeszła do Hazel i wręczyła jej topór, którym sama posługiwała się, gdy była w jej wieku.
-Trochę zużyty, ale jest dobry-oznajmiła dziewczyna.
-Cudowny-zachwyciła się czarnowłosa ważąc go w dłoni-I wcale nie jest taki ciężki.
-Nosiłam go jak byłam w twoim wieku.
-I dajesz mi go?-zdziwiła się.
-Owszem.
-A..jeśli mogę wiedzieć-zaczęła Hazel niepewnie-Dlaczego?
-Broń jest po to żeby jej używać-wzruszyła ramionami wojowniczka-A ja i tak już nim nie walczę.
-Dziękuję.
Obie dziewczyny uśmiechnęły się do siebie, po czym wszyscy stanęli w szeregu, każdy na przeciwko jednego z drzew.
-Żeby trafić-zaczął Ian- musicie użyć odpowiedniej siły do odległości. Nie ma sensu, męczyć się i rzucać jak najmocniej gdy cel jest kilka metrów od nas.
-Chyba, że chce się go wbić w kogoś w zbroi-dodała Astrid.
-No chyba, że tak, ale wy raczej na razie nie macie takich planów, prawda?
-Wiesz...-powiedział Chase-Jakbyś mnie kiedyś denerwował...
-Człowieku. A ile razy ty mnie denerwowałeś-westchnął starszy z braci.
-Panowie-zwróciła ich uwagę blondynka- Żal mi, przerywać kiełkowanie waszego braterskiego romansu, ale robi się ciemno, a ja na prawdę nie chcę kogoś trafić w ciemności.
-Na prawdę nie chcesz?-zaśmiał się Ian.
-No dobrze-zreflektowała się wojowniczka-Może i tak, jeżeli przypadkiem będę mieć pod ręką jakiegoś irytującego palanta, myślącego, że mnie przechytrzy.
Ciemnowłosy uśmiechnął się kpiąco i wystawił język przyjaciółce.
Po chwili, wrócili do ćwiczeń. W rezultacie obeszło się bez rannych, a poszkodowane zostały tylko drzewa do których rzucali. No i może jeszcze Ian, który znalazł się o krok od zawału, gdy topór wymsknął się z dłoni Hazel i przeleciał mu przed nosem. Gdy skończyli księżyc świecił już jasno nad ich głowami, ogarniając okolicę srebrzystą poświatą. Wokół niego, niczym mniejsze domy, wokół Twierdzy, świeciły gwiazdy. Astrid popatrzyła w górę i uśmiechnęła się na ich widok. Kiedyś, gdy była bardzo mała jej wuj Finn, powiedział, że wszystkie gwiazdy to domy, zmarłych. A te świecące najjaśniej to domy zmarłych z rodzin obserwującego. Wiking śmiał się zawsze, że jej rodzina świeci na nich latarkami, jak na przesłuchaniu, spoglądając czy dobrze się nią opiekuje. Na samo wspomnienie, fałszywego wuja wojowniczka się uśmiechnęła. Wypatrzyła najjaśniej świecącą gwiazdę i szepnęła.
-Nie zawiodę cię wujku.
Po tych słowach opuściła głowę i podeszła do reszty. Ian kazał Ogniomiotowi lecieć do domu, a sam uparł się, że wraz z bratem odprowadzą Hazel i Astrid do domu.
Blondynka weszła do łóżka, całkiem wypompowana. Rozłożyła obrazek z nią i smokami i uśmiechnęła się pod nosem. Tak....Jutro będzie na prawdę dobry dzień.

No więc tak...
Pierwszy trening odhaczony ;) Już się nie mogę doczekać aż młodzi pokażą tej Gunilli xd.
Tak na otuchę powiem wam, że za kilka rozdziałów hiccstrid wróci pełną parą xd
Do wtorku ;)
~Pass
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz