wtorek, 17 maja 2016

Nieznajoma

 Czkawka leciał właśnie wraz ze Szczerbatkiem nad Berk. Był wczesny ranek, a wszyscy mieszkańcy wioski spali. Młody wódz starał się wygospodarować jak najwięcej czasu dla siebie i Szczerbatka. Oprócz tego maksymalnie często odwiedzał Astrid. No właśnie...Astrid... Brunet nie wiedział już kompletnie co ma zrobić by ukochana znów zaczęła traktować go tak jak dawniej. Wiedział oczywiście, że po tym wszystkim co idiotyczny on powiedział, nie będzie tak łatwo zyskać wybaczenie Astrid ale mimo to starał się jak mógł. Ostatnio nawet, zwierzył się ze swojego problemu Ianowi. Po wyżaleniu się nowemu przyjacielowi, jeśli miał być szczery, nie poczuł się ani trochę lepiej. Były łupieżca nie owijał w bawełnę i powiedział wszystko....aż za dużo...
-Stary. Na twoim miejscu cieszyłbym się z tego, że chociaż z tobą rozmawia, po tym co jej powiedziałeś. Zdajesz sobie sprawę jak bardzo musiało ją to zranić? Nie odzyskasz jej zaufania w jeden dzień. Pogódź się z tym i próbuj dalej. Jestem pewien, że jak nie odpuścisz, to w końcu ci się uda.
 Po takich właśnie rozmowach Czkawka zaciskał zęby i starał się nie wybuchnąć. Oczywiście, że wiedział jak bardzo zranił wojowniczkę! Codziennie pluł sobie w brodę, że przez jego usta przecisnęły się tak okropne słowa... Problem był w tym, że wiking nie miał zielonego pojęcia co mógł jeszcze zrobić i szczerze martwił się swoimi relacjami z blondynką. Cały czas wypierał się tego, że się zmienił, a jednak...podświadomie czuł, że to może być prawda. Kiedyś przecież, nie przyszłoby mu do głowy, że Astrid może ukraść smoki, a teraz....przyszło. Kiedyś nie pomyślał by nawet przez sekundę, że mógłby żałować pokochania dziewczyny, a niedawno (Odynie dopomóż) właśnie tak pomyślał. Oprócz tego zauważył w sobie nowe cechy charakteru, od których młodszy Czkawka broniłby się ze wszystkich sił. Kiedyś nie obchodziło go czy zdąży ze wszystkim dzisiaj, teraz tak. Dawniej był zawsze skory do śmiechu, opiekuńczy, przyjacielski i cierpliwy. Teraz te cechy zostały zastąpione odpowiedzialnością, twardością i ciągłym zdenerwowaniem. Jeśli wódz mógłby wybierać, uciekłby z powrotem do tamtego beztroskiego Czkawki, którym kiedyś był. Było jeszcze wcześnie, a wiking nie zamierzał dzisiaj spieszyć się z obowiązkami więc postanowił urządzić sobie nadprogramowy lot wokół wyspy.
-Co ty na to Mordko?-spytał, przekrzykując wiatr.
Nocna furia zawyła radośnie i zanurkowała korkociągiem w kierunku wodospadu. Brunet roześmiał się i wzniósł smoka w górę, dokładnie wtedy, gdy mieli zaryć głowami o wodę, co nie byłoby zbyt przyjemnym doświadczeniem. Wódz skierował Szczerbatka naokoło wyspy i znów pogrążył się w rozmyślaniach...do czasu...Znajdował się właśnie po drugiej, niezamieszkałej stronie Berk, gdy ujrzał coś błękitnego zmierzającego ku niemu w powietrzu. Nawet z tak dużej odległości poznał co to było. Gronkiel. Zaintrygowany poprosił przyjaciela o zbliżenie się do nowego smoka. Jak się po chwili okazało ów smok, nie był sam. Na jego szyi leżała rudowłosa dziewczyna, która najwyraźniej albo spała, albo zemdlała. Czkawka podleciał do nawet nie przestraszonego Gronkla i trącił dziewczynę w ramię. Tamta, natychmiast podskoczyła na swoim smoku i zamachnęła się krótkim nożem, omal nie pozbawiając chłopaka nosa. Brunet odsunął się od nieznajomej i powiedział uspokajającym tonem.
-Spokojnie. Nic ci nie grozi. Myślałem, że coś się stało...
Rudowłosa, która nawiasem mówiąc była bardzo ładna, nie opuszczając miecza parsknęła.
-Następnym razem lepiej nie myśl. Kim jesteś.
-Jestem Czkawka...
-Wódz Berk!-krzyknęła rudowłosa.-Chłopak Astrid!
Czkawka był już całkiem zbity z tropu. Kim była ta dziewczyna? Skąd znała Astrid? Pytania wirowały w jego głowie jak najszybszy wiatrak świata.
-Skąd ją znasz?-zapytał podejrzliwie, lecz nieznajoma zbagatelizowała jego pytanie.
-Nic jej  nie jest? Niedawno się dowiedziałam o całej tej sprawie....
-Stop!-krzyknął Czkawka gubiąc się coraz bardziej.-Nie nic jej nie jest. Kim ty jesteś?
-Ach wybacz nie przedstawiłam się. -Podleciała na swoim Gronklu i wyciągnęła rękę do wodza.-Kora Madinson.
Brunet uważnie lustrował dziewczynę wzrokiem ale nie mógł skojarzyć ani jej, ani jej wyglądu.
-Czkawka Haddock.-uścisnął krótko, wyciągniętą dłoń dziewczyny-Skąd jesteś?
Kora zmierzyła go podejrzliwym spojrzeniem.
-Najpierw chcę zobaczyć się z Astrid.
-Dobrze-odchrząknął i poleciał z rudowłosą na drugi koniec wyspy. Zamierzał udać się do portu, ale wcześniej zobaczył Wichurę i Ogniomiota na plaży Thora. Zmarszczył czoło. Mimo całej sympatii do Iana, musiał przyznać, że zupełnie nie trawił jeśli jego przyjaciel spotykał się z Astrid. Aż go coś skręcało w trzewiach. Mimo wszystko wódz Berk wraz z nieznajomą wylądowali obok smoków i zsiedli z siodeł. Kora, ku zdziwieniu Czkawki bez strachu podeszła do Szczerbatka i pogłaskała go.
-Witaj ponownie.
-Ponownie?-zdziwił się Czkawka.
-No tak. Był wraz z As przy naszym spotkaniu i pomagał nas uwolnić.
-Uwolnić?
-Astrid ci nie mówiła?
Brunet milcząco pokręcił głową i zacisnął zęby. Już miał zaproponować by poczekali na blondynkę w twierdzy ale usłyszał śmiechy dochodzące z lasu obok plaży. Jedna z jego rąk bezwiednie zacisnęła się w pięść gdy zobaczył, że z lasu wychodzi roześmiana Astrid z toporem w ręce, a zaraz za nią Ian, przez którego twarz ciągnęła się smuga błota.
-Trzeba byś tobą by wejść w brudne drzewo-stwierdziła ze śmiechem wojowniczka.
-Odczep się. Ja przynajmniej prawie nie odciąłem sobie głowy toporem!
-Po prostu rzucam lepiej od ciebie i jesteś zazdrosny-powiedziała blondynka i szturchnęła wikinga w bok, za co on odpłacił jej lekkim kopniakiem w biodro. Astrid udała naburmuszoną ,po czym z całej siły pchnęła przyjaciela do morza. Ian dał się zaskoczyć i po chwili jego spodnie i tunika były całkowicie mokre, podobnie jak czysta już twarz i włosy.
-O nie Hofferson, tak być nie będzie!-krzyknął i podniósł dziewczynę. Jedneym szybkim ruchem wrzucił ją do morza.
Czkawka obserwował to wszystko z rosnącą wściekłością i (do czego nigdy by się nie przyznał) zazdrością.
Podszedł szybkim krokiem do brodzących w wodzie wojowników i odchrząknął. Astrid uniosła głowę i ze zmieszaną miną rzekła.
-Cześć Czkawka, o co chodzi?
Ian również przywitał się z wodzem po czym oboje wyszli z wody.
-To ty mi powiedz o co chodzi!-fuknął brunet.
Blondynkę na chwilę zamurowało po czym zmarszczyła brwi.
-Co cię ugryzło?
Chłopak wskazał za swoje plecy gdzie wciąż stała rudowłosa dziewczyna. Astrid spojrzała w tamtą stronę i już po chwili na jej pięknej twarzy pojawił się wyraz szoku.
-Kora!-krzyknęła i popędziła w górę plaży. Nowo przybyła uśmiechnęła się i przytuliła wojowniczkę.
-Niedawno wróciłam na wyspę Łupieżców! Dowiedziałam się dopiero, że cię złapali, ale im uciekłaś! Przepraszam, że nie przyleciałam i nie uwolniłam cię wcześniej.
-Nie przepraszaj, nie wiedziałaś-wzruszyła ramionami blondynka.
-Ale mogłam się dowiedzieć! Uratowałabym cię!
-Och, powiedz od razu, że chcesz jak najszybciej spłacić tamten dług-roześmiała się Astrid.
-Wiesz, że nie.-odparła Kora.
Ian i Czkawka zbliżyli się do obu dziewcząt, nie wiedząc kompletnie o co chodzi. Dopiero gdy wzrok Iana spoczął na Korze, na jego twarzy również pojawił się wyraz zaskoczenia.
-Kora?!
Rudowłosa odwróciła się szybko i również zdziwiona wymamrotała.
-Ian, co ty tu....
Nie zdążyła dokończyć bo ciemnowłosy przytulił ją szybko.
-Wieki się nie widzieliśmy!
-To prawda. Odkąd wytresowałam Chmurę-tu wskazała na smoka.
-Masz smoka?-zawołał chłopak z niedowierzaniem.
-Owszem. Nie wiedziałeś?
Pokręcił głową, po czym wskazał na Ogniomiota.
-Ja też.
Kora wyglądała na zdumioną ale uśmiechnęła się do wikinga.
-Widzę, że nie tylko ja wzięłam się za zakazane...
-No najwyraźniej-przytaknął Ian.
Czkawka czuł się niezręcznie. Przy tych wszystkich wylewnych powitaniach wydawać by się mogło, że znalazł się na jakimś zlocie wielkiej rodziny, z której on sam zna może jedną osobę. Chcąc zejść na tematy bardziej dla niego zrozumiałe zapytał.
-Co cię tu sprowadza?
-Kiedy tylko wróciłam na wyspę, dowiedziałam się o całej tej sprawie no i nie powiem wkurzyłam się. Ze złości powiedziałam kilka słów za dużo i całej reszty o tym, że spotkałam As już wcześniej się domyślili. Od razu chcieli zaciągnąć mnie na tortury ale zbiegłam i wraz z Chmurą uciekłam. Nie znałam żadnego innego miejsca gdzie mogłabym się schronić, a poza tym musiałam sprawdzić co z tą ciamajdą.
-Ta ciamajda uratowała ci życie-wtrąciła Astrid posyłając Korze krzywy uśmiech.
-Proszę cię zapomnijmy o  tym.
-O nie nie moja droga, będę ci to wypominać do końca twoich nędznych dni!-roześmiała się blondynka i sprzedała rudej kuksańca w żebra.
-Au.-skrzywiła się dziewczyna, po czym obie z Astrid się roześmiały.
-Kora może zostać prawda Czkawka?- dziewczyna podeszła do wodza i wbiła w niego błagalne spojrzenie.
Jego złość na nią przeszła i zdołał nawet uśmiechnąć się do obu dziewczyn.
-Ja tam nie widzę przeszkód, ale wyjaśnisz mi co się stało podczas waszego pierwszego spotkania.
-Jak wrócę-rzekła pośpiesznie i pociągnęła za sobą Korę, by pokazać jej wyspę.
Ian i Czkawka zostali sami. Idąc w kierunku smoków podjęli rozmowę o nowo przybyłej wojowniczce.
-Długo ją znasz?-spytał wódz, na co jego przyjaciel wzruszył ramionami.
-W dzieciństwie spędzaliśmy razem dużo czasu, ale potem nasz kontakt się urwał- w jego głosie dało się wyczuć melancholię.
-Czujesz coś do niej?-zapytał Czkawka, po czym na widok miny przyjaciela, zganił się w myślach za tak pochopne pytanie.
-Kiedyś mi się tak wydawało, ale odpuściłem sobie.-niechętnie, odparł Ian.
-Dlaczego?
Ciemnowłosy rzucił wodzu krzywe spojrzenie i parsknął
-Co to? Na spytki mnie wziąłeś? Może zaraz zaczniesz mi świecić lampą po oczach i zadawać w kółko te same pytania?
-Nie byłeś na prawdziwym przesłuchaniu-zakpił Czkawka i roześmiał się.
-Ja tam się cieszę-odparł Ian i trącił przyjaciela w ramię-Wiesz, rozmawiałem dzisiaj z Astrid...
-Jak zawsze...-mruknął Czkawka, na co wiking popatrzył na niego zaskoczony i parsknął śmiechem.
-No tego bym się po tobie nie spodziewał!-powiedział, ledwie powstrzymując śmiech.
-Niby czego?-nie zrozumiał wódz Berk.
-Jesteś zazdrosny!-teraz chłopak nieomal dusił się ze śmiechu.
-Wcale nie!-Czkawka czuł, że na policzki wypływa mu rumieniec. Jeżeli miał być szczery, to tak. Był cholernie zazdrosny o to, że Ian tak dobrze dogaduje się z Astrid. Lepiej niż on sam. Dużo lepiej...Ale, nie chciał przyznać się przyjacielowi.
-Taaa...Nie martw się stary-zapewnił były łupieżca- Astrid to moja przyjaciółka... Nic więcej.
-Nie jestem zazdrosny!
-No dobra, dobra. Nie denerwuj się tak-zachichotał Ian-Bo ci żyłka pęknie.
-Zaraz jak tobie pęknie...-zagroził Czkawka.
-Jak sobie chcesz.-dał za wygraną ciemnowłosy.-Dziewczyny poszły na pogaduchy. A my co robimy?
-Ja tam bym jeszcze polatał-stwierdził wódz.
-Kto ostatni na smoku, ten cały dzień sprząta po drugim!-wrzasnął Ian i wystrzelił jak z procy, mknąc w kierunku smoka. Czkawka roześmiał się i pobiegł za przyjacielem.
                                   
Hahahhaha ten gif to mi się udał xd
Dostał gałęzią :D
Wiem, że rozdział jest bardzo krótki. Pierwotnie był dwa razy dłuższy, ale nie pasowało mi to jako jedna całość, więc rozdzieliłam to na dwa rozdziały. Kolejny, jeśli nie postanowię go zmienić w ostatniej chwili ;), albo jeśli nie wpadnie mi kolejny pomysł do głowy -.- to prawdopodobnie ukaże się już jutro, lub we czwartek, mimo, że mam konkurs. Uhuhuhuhu, Hiccy się zazdrosny robi xddd. No i Kora! Akuku! Mam nadzieję, że jej postać wprowadzi do tej historii trochę zamieszania no i trochę śmiechu. 
Wiem też, że dawno nie było Sączysmarka, Śledzika i bliźniaków ale planuję z nimi jeszcze następny rozdział (ten sobotni) i myślę, że będzie on satysfakcjonujący zarówno dla mnie jak i dla was ;)
Do jutra! (ew. do pojutrza xd)
Pass

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz