poniedziałek, 4 lipca 2016

Pierścionek

 Następny poranek był zdecydowanie najgorszym w życiu młodego wodza. Głowa pękała mu w szwach, a gdy zszedł na dół Valka uświadomiła go co chciał zrobić gdy wrócił do domu.
-Nie byłem aż tak pijany-zaoponował Czkawka, na co jego matka pokręciła głową z politowaniem.
Jeździec złapał się za głowę i głęboko odetchnął. To co mówiła Valka nie mogło być prawdą, a jeśli było, był jej dozgonnie wdzięczny, że udało jej się go powstrzymać. Z tego co mówiła, Czkawka wrócił do domu grubo po północy po czym od razu wyszedł. Zaintrygowana matka poszła za nim. Okazało się, że...yyyy....niedysponowany chłopak ubzdurał sobie, że musi oświadczyć się Astrid tu i teraz. Wobec tego poszedł do niej z zamiarem zaskoczenia jej w domu. A raczej miał zamiar pójść. Z rozpędu skręcił nie w prawo, tylko w lewo i zamiast do drzwi Astrid zapukał do drzwi 46-letniej znajomej jego matki. Jakież było jej zdziwienie, gdy zaspana, ubrana w piżamę zobaczyła klęczącego przed jej drzwiami wodza. Ponoć, matka Czkawki zdołała uspokoić zdezorientowaną kobietę i wytłumaczyć chłopaka bólem głowy, po czym odprowadzić go do domu. Po tym jak usłyszał od matki co się stało pomyślał ze złością "Jak już się komuś oświadczasz to rób to durniu w pełni świadomie" i od razu przypomniał sobie o pierścionku. Popędził na górę i przeszukał nerwowo pokój. Pod łóżkiem nie było, w kieszeniach spodni i kombinezonu nie było, w płaszczu również...Czkawka przekopał cały pokój ale po pierścionku nie pozostał ślad. Zirytowany wiking kopnął z całej siły w bok łóżka i kręcił się przez chwilę po pokoju trzymając się za głowę. Przecież ten cholerny pierścionek nie mógł wyparować! Wódz Berk odetchnął głęboko i usiadł na podłodze opierając się plecami o ścianę. Jeszcze raz odtworzył wszystkie wydarzenia żeby upewnić się co mogło stać się z pierścionkiem. Niestety, tuż po rozmowie ze Smarkiem kompletnie urwał mu się film. Od jakiś dwóch tygodni nosił w kieszeni kombinezonu pudełeczko z tym właśnie pierścionkiem łudząc się, że czeka na właściwą chwilę. Ale tak na prawdę jedyne co go powstrzymywało przed zadaniem ukochanej tak ważnego pytania to strach. Paniczny strach, który opanowywał każdą komórkę jego ciała ilekroć tylko pomyślał, że może zrobić to właśnie w tej chwili. Bał się, że Astrid powie nie, taka obawa towarzyszyła mu od zawsze, ale tym razem nie o to mu chodziło. Najbardziej obawiał się, że coś pójdzie nie tak. Z całego serca pragnął żeby dla Astrid było to w stu procentach coś co sobie wymarzyła. Wiedział, że jeżeli coś mu się nie uda, jeżeli pozostawi jedno niedociągnięcie, będzie na siebie zły przez bardzo długi czas. Pierwotnie wymyślił, że oświadczy dziewczynie co do niej czuje, tak...po prostu, ale potem odrzucił ten pomysł na myśl o cudownych oświadczynach, przy zachodzącym słońcu i blasku świec. Ale teraz, bez tego cholernego pierścionka o czymś takim nie było mowy. Myśląc tylko o tym, nie zważał już nawet na ból głowy. Od razu bez zastanowienia oraz bez śniadania wybiegł z domu i popędził ile sił do domu Smarka. Zadudnił w drzwi i nie czekając nim przyjaciel otworzy wparował do jego domu niczym torpeda. Rozglądnął się w panice, a kiedy zobaczył zaspanego Sączysmarka przy schodach niemal krzyknął z radości. Jego kuzyn jednak nie wyglądał jakby miał ochotę krzyczeć z radości, ale raczej jakby uradowało go wielce przyłożenie Czkawce krzesłem.
-Co skłoniło cię, skończony durniu do ściągania mnie z łóżka o tak nie ludzkiej porze?-spytał zaspanym głosem schodząc ze schodów.
Wódz podbiegł do niego i potrząsnął go mocno za ramiona.
-Obudź się Smark!
Wiking odepchnął wodza. Tym razem już całkiem rozbudzony.
-Odbiło ci?!
-Stary, nawet nie wiesz co się stało!-rzekł spanikowany Czkawka.
Sączysmark zmarszczył brwi.
-Mam nadzieję, że to coś ważnego...
-Zgubiłem go-wypalił.
Przyjaciel otworzył szeroko oczy.
-Kogo?!
-Pierścionek pacanie!
-Ten..-Smark podrapał się po głowie-dla As?
-Tak. Powiedz, że widziałeś go po ognisku.
-Nooo....yyy....
Czkawka schował twarz w dłoniach.
-To oznacza nie?
-Tak jakby...-Smark położył mu rękę na ramieniu i potrząsnął-Masz go znaleźć!
-No co ty?-rzekł wódz sarkastycznie.-Jak się domyśliłeś?
Smark przewrócił oczami i założył ręce na piersi.
-Ja nie muszę się domyślać, ale ty kolego musisz znaleźć ten cholerny pierścionek, zanim ona spieprzy ci sprzed nosa z tymi swoimi Łupieżcami.
-Myślisz, że tego nie wiem?-zirytował się wódz.-Ale nie mam pojęcia gdzie może być.
-Szukałeś w domu?
-Nie Smark, nie wpadło mi to do głowy. Oczywiście, że szukałem idioto.
-Licz się ze słowami, bo będę pierwszym który opowie Astrid o tej wielkiej klapie.
-Nie odważysz się.
-Założysz się?
Obaj mężczyźni się roześmiali. Smark pokręcił głową.
-Idź i poszukaj jeszcze raz. Możesz też zapytać Śledzika, bo Mieczyk powiedziałby ci, że nie widział żadnego pierścionka nawet jakbyś pięć minut wcześniej pomachał mu przed nosem.
-A Szpadka?
Wiking wyraźnie uciekł wzrokiem.
-Yyy...jej może nie być w domu.
-To znaczy?
-No..yyy...widziałem jak wychodziła.
-A ty czasem się dopiero nie obudziłeś?-podejrzliwie spytał wódz.
Jego kuzyn się zaczerwienił.
-Ale...wcześniej byłem...-plątał się.
Czkawka roześmiał się i poklepał wikinga po ramieniu,
-Pozdrów ją ode mnie.
Rzucił i wyszedł z domu zostawiając czerwonego jak burak przyjaciela przy schodach. Wychodząc jeszcze raz się roześmiał po czym udał się do Śledzika. Niestety rozmowa z nim przebiegła podobnie jak ze Smarkiem, poza tematem Szpadki oczywiście. Otyły blondyn jednak również nie był w najlepszym stanie po wczorajszym ognisku i nie przypominał sobie żeby widział ten pierścionek tej nocy. Czkawka zmierzał właśnie do domu bliźniaków, by mimo wszystko zapytać o niego Mieczyka, ale zanim zdążył zapukać usłyszał krzyk
-Czkawka!
Odwrócił się w samą porę, bo kilka sekund później roztrzęsiona Astrid rzuciła mu się w ramiona. Przytulił ją zaskoczony, po czym spojrzał na jej zapłakaną twarz.
-Co się stało?-zapytał zaniepokojony mając w głowie tysiąc myśli na sekundę.
-Oni...-wyszlochała.
-Co?
-Oni...chcą wracać.


Tak, wm wm, obrazki nijak mają się do rozdziału.
Gdyby nie moja przyjaciółka w ogóle bym ich tutaj nie umieściła, no ale są....Tia...Powiem tak, zadowolona z nich nie jestem, no może oczyska Szczerbola mi wyszły ale poza tym to....yyyy....nope.
A co do rozdziału mam nadzieję, że się podobał. Next jutro albo pojutrze ;). MAM KLAWIATURĘ!!!! Hehehe, jest dobrzee xD.
Ok, żegnam na dziś ;)
~Pass









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz