poniedziałek, 11 lipca 2016

Oświadczyny



Astrid siedziała na rufie statku z wzrokiem utkwionym w pieniącą się morską pianę, ustępującą miejsca statkowi na którym płynęła. Oparła brodę o zaciśniętą dłoń i starała się utrzymać emocje na wodzy do czasu aż nie znajdzie się sama. Na statku, sama jedna z 40 mężczyznami starającymi się porozmawiać o problemach na wyspie, nie za bardzo miała gdzie się wymknąć. Wichura przebywała na całkiem innym statku, z czego blondynka nie była zadowolona, ale nie chciała narzekać. Tak na prawdę do wojowniczki jeszcze nie doszło, że nie będzie teraz tylko pomagać wodzowi. Sama będzie wodzem. Pogrążona w myślach nie zauważyła kiedy podszedł do niej wysoki, rudowłosy młodzieniec, mniej więcej w jej wieku i pokłonił się, po czym oparł się o burtę.
-Chciałbym w imieniu wszystkich podziękować, że jednak zgodziła się pani płynąć-powiedział rzeczowym głosem.
Obrzuciła go zniesmaczonym spojrzeniem.
-Za wielkiego wyboru to ja nie miałam-odparła z przekąsem,
Chłopak zaczerwienił się i wzruszył ramionami.
-Nie chcieliśmy do niczego pani zmuszać, ale większość z nas ma tam rodziny. Rodziny, które nawet nie wiedzą o niczym co stało się na Berk. Bardzo nam przykro, że musiała pani porzucić ukochanego-spojrzała na chłopaka. Nie udawał współczucia i mówił całkiem od rzeczy, więc powiedziała.
-Nie mów do mnie pani. Staro się czuję. Możesz mówić mi po imieniu.-wyciągnęła rękę w jego kierunku-Astrid jestem.
Rudowłosy sprawiał wrażenie zaskoczonego i przejętego jednocześnie.
-Ja Fabien-odparł i uścisnął jej dłoń, po czym spuścił wzrok-To nie wypada...
-Mam ci wydać oficjalny rozkaz mówienia mi po imieniu?-zaśmiała się-Jesteśmy w podobnym wieku. Nie przesadzajmy.
-No..-wahał się-dobrze..., ale pani, znaczy ty, jesteś wodzem a ja oficerem...
-I co to ma do rzeczy?-pokręciła głową zrezygnowana-Skończmy już tą rozmowę. A na ciebie, kto czeka na wyspie?-zaciekawiła się.
-Matka, dwie siostry, żona i syn-odrzekł.
Tą wiadomość wojowniczka przyjęła z niemałym zaskoczeniem. Ma troszkę ponad 20 lat i już ma żonę, dziecko? Mimo wszystko starała się nie myśleć, że na Berk funkcjonuje to nieco inaczej. Chociaż ona też nie miałaby nic przeciwko tak wczesnemu wyjściu za mąż....
-Ilu letni syn?
-Ma niecały rok-uśmiechnął się wiking-Nazywa się Cedrik.
Blondynka oddała uśmiech i spytała.
-Czy u was, do tej pory wszyscy mieli obowiązek uczestniczyć w wojnie?
Fabien zdawał się zaskoczony jej pytaniem. Od razu skinął głową i powiedział.
-Do tego jesteśmy szkoleni całe życie...
-A wasze dotychczasowe władze zastanawiały się co by było gdyby...-zastanowiła się przez chwilę.-gdybyś na przykład ty zginął. Osierociłbyś niespełna roczne dziecko, a twoja żona nie miałaby pewnie czasu pracować. Co by z nimi było?
Rudowłosy wiking był zszokowany jej bezpośredniością.
-Dotychczasowa władza raczej nie wspominała nic o ewentualnym zabezpieczeniu na takie wypadki.
-No właśnie-blondynka pokręciła głową-Spróbuję coś z tym zrobić.
-Tylko nie likwiduj obowiązku walki-zastrzegł-wtedy będziemy mieli tyle wojska ile kot napłakał.
-Przecież nie jestem głupia-zdenerwowała się-Pomagałam wodzowi Berk w organizacji wojska.
Samo wspomnienie o Czkawce ją zasmuciło.
-To twój mąż?-spytał Fabien. Rzuciła mu przelotne spojrzenie.
-Nie...i raczej się nie zapowiada-odpowiedziała markotnie.
Tego typu myśli zaprzątały jej głowę od dawna. Dlaczego, dlaczego na Odyna wszechmogącego Czkawka nie chce mieć w niej żony. Przynajmniej tak jej się zdawało, że nie chce. Właściwie to bała się zapytać o to ukochanego. Jeśli miała być szczera pierwszy raz w życiu na prawdę bałaby się odpowiedzi. Co by zrobiła, gdyby powiedział, że nie chce?
-Przecież go kochasz-Fabien zmarszczył brwi nie rozumiejąc-A on ciebie. Więc w czym problem?
-No właśnie chodzi o to, że nie mam pojęcia-spuściła głowę.
Rudowłosy wolno wypuścił powietrze z płuc.
-Nic z tego nie rozumiem.
Blondynka zaśmiała się nerwowo.
-Uwierz mi, że ja też.
Siedzieli przez chwilę w milczeniu, aż Fabien nagle nie wstał i nie spojrzał szybko w stronę Berk. Chwilę patrzył na bliżej nieokreślony obiekt, po czym uśmiechnął się szeroko do swojego wodza.
-Za chwilę będziesz miała okazję zrozumieć-powiedział ze śmiechem i odszedł.
Astrid, nie rozumiejąc dziwnego zachowania chłopaka szybko wstała i obejrzała się. Minęła chwila zanim wypatrzyła czarną plamę lecącą z zawrotną prędkością w jej kierunku. Tą plamą niemal na pewno był Szczerbatek. Dziewczyna podbiegła w głąb statku i skonsternowana patrzyła jak nocna furia opada na pokład, a z jej grzbietu zgrabnie zeskakuje Czkawka. Cała załoga statku zamilkła, wpatrując się w wodza Berk dyszącego na ich statku. Brunet złapał spojrzenie Astrid i uśmiechnął się na jej widok. Podszedł kilka kroków i nie mówiąc ani słowa przytulił ją mocno. Zaskoczona blondynka oddała uścisk próbując wymyślić powód przybycia jeźdźca.
-Czkawka co ty tu robisz?-szepnęła mu do ucha.
Wplótł palce w jej włosy i odszepnął.
-Chyba nie myślałaś, że pozwolę ci tak po prostu odpłynąć?
Kiedy się odsunął po plecach przeszły jej ciarki. Sięgnął do kieszeni kombinezonu i wyjął dwie rzeczy. Pierwszą z nich podał jej bez wahania i patrząc jej prosto w oczy powiedział.
-Zostawiłaś to.
Spojrzała na wymiętą i naddartą kartkę ze swoim rysunkiem. Mimowolnie uśmiechnęła się do siebie, a oczy zaszkliły jej się od nadmiaru łez. Przycisnęła szkic do serca i spojrzała z wdzięcznością na ukochanego. Ten odpowiedział jej szerokim uśmiechem i podszedł kilka kroków. Ujął jej drobną dłoń w swoją i uklęknął cały czas patrząc w jej oczy z miłością. Otworzył pudełeczko, znajdujące się w jego drugiej dłoni i drżącym głosem spytał.
-Astrid. Nigdy nie spotkałem kogoś mądrzejszego, piękniejszego, lepszego i wspanialszego od ciebie. Wyjdziesz za mnie?
Łzy pociekły po policzkach blondynki, a ona sama nie mogła wykrztusić słowa. Z radosnym szlochem pokiwała głową i dając sobie wcześniej założyć pierścionek, rzuciła się w ramiona ukochanego.

                                     


No i nareszcie są!
Długo wyczekiwane oświadczyny. Mam nadzieję, że was nie zawiodłam? Starałam się jak mogłam, żeby wypadły jak chciałam i chyba wypadły ;). No to następny next w środę, albo jutro xd.
~Pass

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz