-Co cię sprowadza? Myślałam, że śpisz.-wyraziła swoje zaskoczenie, zbierając zabawki śpiącego już syna z podłogi.
-W moim przypadku sen o tej godzinie byłby wręcz niemożliwy-zaśmiała się Astrid-Mam nadzieję, że nie przeszkadzam?
-Ależ skąd. Wiesz przecież, że zawsze jesteś mile widziana.-uśmiechnęła się ciemnowłosa.-Przyszłaś porozmawiać z Fabienem?
-W zasadzie to tak, ale chciałabym żebyś przy tym była. Chcę poznać twoje zdanie na temat moich przypuszczeń.
-No tak-roześmiała się Viera- Kobieca intuicja zawsze niezastąpiona.
Obie się do siebie uśmiechnęły, po czym żona zastępcy otworzyła kolejne drzwi prowadzące do mniejszego gabinetu jej męża. Fabien pochylony nad wielką mapą kreślarską obrócił się na pięcie i na widok dziewczyn jego twarz rozjaśnił uśmiech.
-Co cię sprowadza Astrid?-spytał pocierając ramię dłonią.
Blondynka uniosła ręce w górę,
-Że też wszyscy muszą o to pytać! Może w czymś przeszkodziłam?
-Przestań-machnął ręką Fabien-Niby w czym?
Wojowniczka uśmiechnęła się znacząco i szturchnęła lekko stojącą obok Vierę.
-No wiecie, młode małżeństwo...dziecko śpi...duży pokój...
Ciemnowłosa obrzuciła ją zabawnym spojrzeniem i zaczęła się śmiać, podobnie zresztą jak jej mąż.
-Nie martw. Tak fatalnego wyczucia czasu to nawet ty nie masz-zachichotał Fabien.
Chwilę jeszcze pożartowali po czym blondynka podeszła do czteroosobowego, małego stolika i usiadł na jednym z krzeseł, po czym zaprosiła małżeństwo na miejsca obok siebie, poważniejąc nagle.
-Przejdźmy może do rzeczy.
-Stało się coś?-zaniepokoił się Fabien.
-Tak...znaczy...nie-zmieniła zdanie wojowniczka, a po chwili zastanowienia dodała-Znaczy nie do końca. To wy musicie mi powiedzieć czy coś się stało, bo w sumie tak podejrzewam, ale nie mam pewności i nie chcę rzucać oskarżeń...
-Na miłość Thora Astrid-przewróciła oczami Viera po czym lekko przewróciła oczami uśmiechając się szelmowsko-Przestań gadać bez sensu i powiedz o co chodzi.
-Tak jest pani profesor-zaśmiała się dziewczyna. Obie kobiety zaczęły wymieniać się przyjacielskimi docinkami kiedy Fabien zwrócił im uwagę.
-Ale dziewczyny do rzeczy.
Blondynka odetchnęła głęboko i opowiedziała im czego świadkiem była w zatoce. Z każdą sekundą opowieści wzrok Viery robił się coraz bardziej zdenerwowany i pełen złości, a wzrok Fabiena pełen niedowierzania i zwątpienia.
-Nie znam ich tak dobrze jak wy, wobec tego chciałabym spytać was jak powinnam to interpretować...
-Nie możesz zarzucać mojej matce zdrady klanu!-oburzył się zastępca-Jest mu bardziej wierna niż ja kiedykolwiek będę w stanie!
-Ale ja wcale....-zaczęła Astrid, lecz przerwał jej.
-Poza tym na pewno da się to jakoś racjonalnie wytłumaczyć...-głos chłopaka drżał ze zdenerwowania.
-Fabien, do cholery!-nie wytrzymała jego żona.- Astrid nawet nic nie zasugerowała! Jedynie opowiedziała nam co widziała. Nie naskakuj na przełożoną jakby właśnie zarzuciła ci zdradę!-mówiąc to podkreśliła słowo "przełożona" jak gdyby chciała jeszcze dobitniej powiedzieć mężowi by nie przesadzał.
Fabien przeczesał ręką gęste rude włosy, po czym odetchnął głęboko i spojrzał blondynce w oczy.
-Przepraszam Astrid. Nie chciałem żeby to tak zabrzmiało. Po prostu wszystko w tym opisie wygląda dosyć podejrzanie, a ja na prawdę znam dobrze moją matkę i nigdy nie podejrzewałbym jej o coś takiego. Sama rozumiesz jaki wpływ ma szok na to co człowiek mówi.
Wojowniczka uśmiechnęła się półgębkiem do swojego zastępcy i kiwnęła głową, na znak, że nie ma do niego żalu, po czym odezwała się do małżeństwa.
-Rozumiem twoje zdenerwowanie Fabien, ale wciąż nie wiem co mam myśleć. Muszę cię jednak przeprosić, lecz to co widziałam trochę mówi samo za siebie...
Rudowłosy zastępca pokręcił energicznie głową, lecz nim zdążył się odezwać uprzedziła go Viera, jednocześnie kładąc dłoń na przedramieniu ukochanego.
-Niestety Fabien. Astrid ma rację. Fakty zdecydowanie działają na niekorzyść twojej matki. Nim coś powiesz wiedz, że pamiętam jak lojalna była twoja matka wobec klanu...jednak jak mogę ci przypomnieć było to za panowania Albrechta.
Fabien schował twarz w dłoniach.
-Na prawdę podejrzewasz moją matkę?-uraza i głęboki smutek w jego głosie spowodował, że Astrid natychmiast zapragnęła zmienić swoje podejrzenia, jednak Viera okazała się być nieugięta.
-Wybacz mi, jednak sam widzisz co się z nią dzieje. Odkąd dowiedziała się, że rządy w klanie przejmuje ktoś od Wandali mało jej piorun nie trzasnął. Nie pamiętasz jak zareagowała na przybycie Astrid? Oczywiście mam do twojej matki wielki szacunek, jednak nie ufam jej na tyle by móc w przyrzec na Odyna, że nie ma nic wspólnego z mętnymi interesami Wilhelma.
-Ja jej ufam-warknął Fabien- I jestem na milion procent pewien, że niema ona nic wspólnego ze spiskowaniem przeciw Astrid.
-Skąd wiecie, że Wilhelm spiskuje przeciw mnie?-wyraziła na głos swoje myśli blondynka.
-Nie wiemy-poprawiła się Viera.-Po prostu wszystko na to wskazuje, zupełnie jak w przypadku...-urwała patrząc na męża i po chwili taktownego milczenia zmieniła temat-Sama wiesz Astrid, że nie darzy cię on sympatią-mówiąc to lekko się zaśmiała-I po prawdzie nie byłoby to wielkie zaskoczenie gdyby rozmyślał głęboko jak zająć twój stołek.
Wódz Łupieżców kiwnęła głową i dodała
-To to on już od dawna robi. Jeżeli mam być szczera to nawet niezbyt mnie to interesuje jeżeli nie przenosi się to na bezpieczeństwo mieszkańców. Jednak niepokoi mnie wciąż cała ta sytuacja.
-Na Odyna- westchnął Fabien- Wy na prawdę podejrzewacie moją matkę.
-Fabien przykro mi...-zaczęła tłumaczyć się blondynka, jednak ciemnowłosa jej przerwała.
-A mi nie-odezwała się iście stalowym głosem. Wojowniczka spojrzała na nią zaskoczona.-Nie bądź dzieckiem. Nie żyjemy w świecie pozbawionym zdrajców, w którym wszyscy są dla wszystkich mili.
-Według ciebie moja matka to zdrajczyni?-naskoczył na żonę rudowłosy chłopak.
-Według mnie-zmierzyła go zimnym spojrzeniem-twoja matka zachowuje się jak zdrajczyni i jeżeli mam być szczera ma ku temu duży potencjał.
-A więc takie masz o niej zdanie? A myślałem, że się lubicie!-skrzywił się Fabien.
-Nie wpadło ci do głowy, że ja w przeciwieństwie do niektórych umiem odsunąć moje osobiste odczucia na bok, wziąć się do cholery w garść i przyjąć fakty?!
-Sugerujesz, że ja tego nie potrafię?!-krzyknął jej mąż.
-Najwyraźniej nie!-jej głos z każdym słowem stawał się coraz bardziej oziębły, a mina oznaczała ponurą determinacje do wygrania tej kłótni.
-Viera to moja matka na Odyna!
-A więc pozwolisz zagrażającej klanowi babie panoszyć się po wyspie tylko dlatego, że to twoja matka?!
-Ona nie zagraża klanowi!-wykrzyknął Fabien.
-Nie możesz mieć takiej pewności!-odwarknęła-To, że jesteś zwykłą pierdołą i nie potrafisz podjąć żadnej decyzji bez pomocy mamusi, to nie znaczy, że raz w życiu nie możesz przyznać mi racji bez konsultacji z nią!
-A więc teraz jestem pierdołą tak?!-doprowadzony do granic cierpliwości chłopak wstał gwałtownie od stołu przewracając krzesło w tył, nie zwracając nawet uwagi, że w pokoju obok śpi jego syn.-Powiem ci coś.-rozgniewany wzrok wbił w żonę.-Podjąłem już kilka decyzji bez wiedzy matki. I do tej pory myślałem, że są one dobre...
-Ciekawe jakie to decyzje-prychnęła ciemnowłosa z pogardą spoglądając na męża.
-Decyzja by się z tobą ożenić. Do tej pory uważałem ją za najlepszą jaką podjąłem w życiu-jego głos z donośnego krzyku przeszedł do cichego złowieszczego szeptu.
-A teraz za jaką ją uważasz?-syknęła.
-Na prawdę nie wiem.-po raz ostatni spojrzał żonie w oczy po czym wyszedł trzaskając drzwiami. Kiedy tylko się zamknęły, Viera zupełnie odrzuciła maskę stanowczej, nieugiętej uczestniczki poważnej kłótni i znacznie zgarbiła się na krześle i oparła czoło o dłoń. Oczy momentalnie zaszły jej łzami. Astrid która do tej pory patrzyła na kłótnie małżeństwa z rosnącym przerażeniem postanowiła odrzucić swoje przemyślenia na później i dotknęła ramienia przyjaciółki.
-Na prawdę nie wiem jak mam cię przepraszać.-westchnęła-Niepotrzebnie zaczynałam temat...
-To nie twoja wina-pociągnęła nosem ciemnowłosa potrząsając głową. W tym momencie rozległ się cichy płacz Cedricka dochodzący z pobliskiego pokoju. Viera głęboko odetchnęła po czym oparła dłonie o stół by się podnieść. Astrid widząc zmęczenie na zapłakanej twarzy nowej przyjaciółki powstrzymała ją przed wstawaniem i lekko pchnęła na krzesło.
-Siedź, ja pójdę-zapewniła, po czym szybko poszła do pokoju małego syna Viery i Fabiena. Chłopczyk leżał w drewnianym łóżeczku i cicho płakał, przytulając małego misia. Gdy tylko Astrid pojawiła się w pokoju wbił w nią spojrzenie wielkich, zapłakanych oczu. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego.
-Spokojnie mały. Nic się nie stało.
-Maaammaaa-zajęczał zanosząc się płaczem. Blondynka wyjęła go z łóżeczka i ułożyła sobie jego główkę na ramieniu.
-Ciiiiiichutkoo, mamusia przyjdzie do ciebie później. Na razie nie jest w zbyt dobrym stanie wiesz?
Po dosłownie minucie kołysania Cedrick przestał płakać i na powrót zaczął szykować się do snu. Astrid w tym samym czasie analizowała zdarzenia sprzed kilku minut. Kłótnia Viery i Fabiena nieodwracalnie zamazała jej obraz ich idealnego małżeństwa. Do tej pory uważała ich wręcz za parę bez żadnych wad, wręcz wzór do naśladowania. Tak na prawdę to głównie na nich ostatnio zbudowała sobie cały wygląd małżeństwa. Tak też od zawsze wyobrażała sobie związek swój i Czkawki. Praktycznie nie brała pod uwagę kłótni towarzyszących małżeństwu, dlatego tak bardzo przeraziły ją słowa i zachowanie obojga małżonków podczas sprzeczki. Dość już wiedziała o ich wzajemnych uczuciach i była wręcz pewna, że niedługo się pogodzą jednak na prawdę zaczęła się gruntownie zastanawiać, czy chciałaby kiedykolwiek usłyszeć od Czkawki, że decyzja o ślubie z nią uważa za złą decyzję. Wątpliwości co do ślubu zaczęły piętrzyć się w niej coraz bardziej. Wcześniej była pewna swego ale teraz? Z jednej strony chciała wyjść za Czkawkę tak bardzo. Miałaby poczucie, że na zawsze i nieodwracalnie ten urokliwy chłopak będzie jej partnerem. Do końca życia...Jednak każdy medal ma dwie strony. Przeraźliwie bała się, że z chwilą ślubu skończy się zakochanie, romantyzm, delikatne flirty i miłosne porywy, a zacznie się codzienna rutyna. Zamiast wspólnych śniadań i rozmów zacznie się jedzenie w biegu, szybkie pożegnanie i cały dzień rozłąki po którym jedyne co sobie powiedzą to to jak bardzo są zmęczeni i pójdą spać. Zaczęła zastanawiać się czy małżeństwo, które ma na celu jeszcze bardziej ich do siebie zbliżyć, tylko ich od siebie nie oddali...
Po prawdzie istniała jeszcze jedna wątpliwość którą Astrid nosiła w sercu od chwili zaręczyn na statku. Zastanawiało ją bowiem to czy pomimo zapewnień Czkawki o wcześniejszych planach zaręczyny były w pełni planowane. Takie wątpliwości, które z czasem zaczęły blednąć, kłótnia Viery i Fabiena z nieznanych bondynce powodów rozbudziła. Martwiła się, że chłopak zaręczył się z nią nie z miłości, jednak po prostu ze zwykłego strachu przed jej odjazdem. Po tych rozmyślaniach wreszcie zwróciła uwagę na to, że Cedrick zasnął. Delikatnie włożyła go do łóżeczka i pogłaskała po gęstych włoskach gładząc po głowie. Patrząc na spokojną twarz dziecka uśmiechnęła się do siebie. W jej myślach zupełnie przeciwnie do wcześniejszych rozterek pojawiła się wizja jej i Czkawki pochylających się nad ich własnym dzieckiem. Jej uśmiech stał się szerszy, jednak tylko przez chwilkę, bowiem to marzenie było możliwe do zrealizowania jedynie, jeżeli faktycznie wyszłaby za Czkawkę, czego oczywiście bardzo chciała, lecz z drugiej strony....Ehhhh, Astrid szybko odepchnęła te myśli czując jak jej zwoje mózgowe zdecydowanie się przegrzewają pod natłokiem przeciwnych myśli. Jeszcze raz pogłaskała Cedricka po czym wyszła z pokoju.
-Znów śpi-poinformowała Vierę zamykając drzwi. Jednak kiedy się odwróciła zobaczyła przyjaciółkę spoczywającą twarzą na stole. Podeszła bliżej by przekonać się, że dziewczyna zasnęła, po czym wróciła do pokoju jej oraz Fabiena, by zabrać stamtąd koc i przykryć przyjaciółkę. Może nie będzie jej najwygodniej jeśli spędzi tę noc na stole lecz wojowniczka, mimo, że nie była słabeuszką była wręcz przekonana, że nie zdoła przenieść dziewczyny do łóżka, nie budząc jej przy tym. Wchodząc do ich pokoju zauważyła, że nie jest on pusty. Opierając się plecami o łóżko siedział Fabien z brodą podpartą ręką i wzrokiem wbitym w ścianę. Kiedy weszła jego wzrok na chwilę się na nią przeniósł. Blondynka zatrzymała się obok niego po czym odetchnęła głęboko i zaczęła.
-Fabien przepraszam. To ja zaczęłam tą rozmowę i ponoszę winę za waszą kłótnię. Przepraszam, po prostu musiałam się z kimś podzielić tym co widziałam.
-To nie twoja wina-powiedział szybko.-Nie masz za co przepraszać.
-Viera powiedziała mi to samo-uśmiechnęła się lekko-Jednak uważam, że niepotrzebnie zaczynałam o tym mówić.
-Cieszę się, że z tym tutaj przyszłaś.-wyznał rudowłosy-Przecież od czego ma się zastępców. A ja i Viera się dogadamy nie martw się.
-To wiem. Jesteście dla siebie stworzeni.
Fabien uśmiechnął się na samą myśl o ukochanej, po czym potarł czoło.
-Martwi mnie tylko to czy wybaczy mi to co powiedziałem. Bo widzisz, trochę się uniosłem. W gruncie rzeczy nigdy nie miałem wątpliwości co do tej decyzji ani jej wartości. Viera...ona na prawdę wynagradza mi każdą życiową porażkę. Nigdy w życiu bym jej nie skrzywdził, ani nie pozwolił by ją skrzywdzono.
-Wierzę ci Fabien. Widzę jak na nią patrzysz.-blondynka położyła dłoń na jego ramieniu.- Viera ci wybaczy nie martw się. Kocha cię.
Chłopak uśmiechnął się półgębkiem.
-A ja ją. I...-popatrzył na Astrid-Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłem. Na prawdę cieszę się, że tu z tym przyszłaś i jeżeli mam być szczery na prawdę rozumiem wasz obecny niepewny stosunek do mojej matki. Po prostu z początku nie mogło mi się to pomieścić w głowie.-Prychnął śmiechem-Nie żeby teraz mogło. Ale faktycznie gdyby był to ktoś inny niż moja matka wydawałoby mi się to podejrzane. A tak w ogóle...gdzie jest Viera?
Blondynka roześmiała się cicho.
-Zasnęła w tym samym miejscu w którym siedziała. Poszłam uśpić Cedricka, a jak wróciłam, już spała.
-Cedrick się obudził?
-Tak ale spokojnie, opanowałam sytuację-znów się uśmiechnęła.
Fabien oddał uśmiech.
-Dziękuję Astrid.
-Nie ma za co, no co ty.
-Przecież wiesz, że jest. Z początku myślałem, że będziesz dla mnie jedynie przełożoną, której wizyt będę bał się jak ognia-zaśmiał się wstając z podłogi.-A stałaś się na prawdę bardzo dobrą przyjaciółką.
-Miło mi to słyszeć-blondynka wyszczerzyła zęby.
Pomożesz mi przenieść Vierę?-zapytał.
-Jasne-odparła wojowniczka i razem poszli do pokoju obok.
Astrid odsunęła krzesło i uniosła głowę ciemnowłosej by nie trzasnęła o kant stołu, podczas gdy Fabien z łatwością uniósł ją w górę. Blondynka oparła jej głowę o jego ramie i otworzyła im drzwi. Uśmiechnęła się na sam widok tego jak barczysty wysoki wiking z wielką delikatnością trzymał drobną żonę. Wyglądała w jego ramionach niczym jeden z małych misiów w rękach Cedricka. Wojowniczka minęła parę po czym odchyliła kołdrę, by Fabien mógł ułożyć żonę w łóżku. Kiedy dokładnie ją przykrył odprowadził Astrid do drzwi.
-Jeszcze raz dziękuję Astrid.
-To ja dziękuję.-odparła dziewczyna, po czym przyjacielsko przytuliła swojego zastępce i udała się do swojej komnaty. Niestety nie dane było jej przejść tej drogi, bez przeszkód. Tuż obok ostatniego zakrętu przed swoim pokojem usłyszała czyjeś ciche szepty dochodzące z pokoju obok. Pokoju Ilgrid

Juhuuu
Wróciłam! Wejście smoka! xDD
NA wstępie, albo raczej końcu ;) Chciałabym życzyć wam wszystkich wesołej pozostałości świąt, mam nadzieję, że dzisiejszy i wczorajszy dzień był spędzony w rodzinnej świetnej atmosferze ;) no i oczywiście względnie spokojnego sylwestra ;)
Co do nexta, już wy najlepiej ocenicie czy wyszłam z wprawy :D
Następny, ciężko mi powiedzieć, za tydzień? Jednak tak dużo już przegapiłam, że zastanawiam się czy nie napisać go wcześniej. Dla świętego spokoju możecie sprawdzić w czwartek ;)
Jesteście najlepsi
~Pass






