-Astrid!-blondynka odwróciła się na ten głos. Rozpędzona bliźniaczka prawie na nią wpadła.-Masz tę listę?
Wojowniczka roześmiała się i machnęła przyjaciółce zmiętą kartką przed nosem. Kartka ta zawierała składniki które były potrzebne Szpadce do....właściwie nie wiadomo do czego.
-Oczywiście, że mam. Myślałaś, że zapomnę?
-Po prostu się upewniam-uśmiechnęła się długowłosa. Po chwili wahania szybko objęła Astrid i powiedziała-Uważaj tam na siebie.
Po tych słowach odwróciła się na pięcie i odeszła, a wiatr szargał jej długimi warkoczami. Wojowniczka stała przez chwilę, zszokowana tak żywiołowym przejawem emocji ze strony przyjaciółki, po czym odwróciła się i napotkała spojrzenie, czekającego na nią przy moście Iana. Podeszła do przyjaciela i zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć wcisnął jej w dłoń jakiś pakunek.
-Może się przydać-powiedział poważnie, patrząc jak blondynka rozpakowuje worek.
W środku znajdował się niewielki, lecz dobrze zaostrzony sztylet przypięty do paska, który sądząc po budowie był na łydkę. Astrid popatrzyła na przyjaciela nic nie rozumiejąc
-Dziękuję, ale....nie sądzę by był mi tam...
-Na wszelki wypadek-ciemnowłosy przełknął ślinę, po czym uśmiechnął się nerwowo.-Kora też by się pojawiła ale śpi jeszcze po wczorajszej imprezie.
-Ian.-zaczęła wojowniczka, ale chłopak ponownie nie dał jej dokończyć.
-Uwierz mi. Wychowywałem się tam i podejrzewam, że może ci być potrzebny-spojrzał na nią poważnie po czym krótko ją uścisnął i szepnął jej do ucha-Schowaj go.
Po czym odszedł. Dziewczyna nie wiedziała co o tym myśleć. I Szpadka i Ian? Czekając na Czkawkę podwinęła nogawkę legginsów przypięła sztylet do łydki. Pasował idealnie i kiedy opuściła materiał pozostał niewidoczny. Akurat w tym momencie zobaczyła biegnącego do niej Czkawkę. Uśmiechnął się promiennie na jej widok i podszedł do niej.
-Myślałem, że już odleciałaś-powiedział biorąc ukochaną w ramiona.
-Nie mogłabym, bez pożegnania-uśmiechnęła się w odpowiedzi i poprawiła trzepoczący na wietrze płaszcz oznaczający wodzostwo. Czkawka przymknął oczy i pochylił się nad ukochaną.
-Wracaj szybko-szepnął składając na jej ustach czuły pocałunek. Kiedy się oddalił blondynka odeszła kawałek w stronę Wichury i wsiadła na smoczycę. Nim odleciała w świetle wschodzącego słońca, odwróciła się jeszcze do stojącego za nią wodza i uśmiechnęła się szeroko.
-Do ciebie zawsze.
Wilhelm w czarnej, ciemnej szacie wykradł się z fortyfikacji Łupieżców nad ranem. Gdy słońce było już lekko nad horyzontem on stał już na brzegu z drugiej, niezamieszkałej strony wyspy. Czekał na coś. A raczej na kogoś. Wymknął się z domu już wcześniej i czekał na dogodną chwilę by wyjść. Wściekłość narastała w nim do granic możliwości, pomieszana ze wzbierającą się nienawiścią. Zwykle całe te negatywne emocje kierowały się ku jednej osobie. Astrid Hof...Perfi...ech, już sam nie wiedział. W każdym razie wszystkie te intrygi i podchody musiał organizować akurat przez nią. Przez nią i przez tego jej zastępce Fabiena. Chłopak traktował obowiązki niezwykle poważnie i od kiedy wrócili jeszcze bardziej wzmocnił zabezpieczenia co uniemożliwiało naczelnemu dowódcy większość korespondencji. Wobec tego przerzucił się na większą konspirację niż za czasów Albrechta, przy którym mógł knuć i spiskować prawie pod nosem żołnierzy jego honorowej gwardii. Niestety te wspaniałe czasy zniknęły wraz z odejściem dotychczasowego wodza. Teraz takie coś było gnębione i niedopuszczalne. Wobec tego trzeba było przerzucić się na dyskrecję. Wilhelm dostrzegł zbliżającą się łódkę już z oddali, a kiedy dobijała do brzegu stary wiking wyszedł na przeciw jej wioślarzowi. Był to ciemnoskóry mężczyzna w czerwonej tunice i ciemnych spodniach. Bez słów podszedł do Wilhelma i przekazał mu zapieczętowaną, wymiętą kopertę. Naczelny dowódca wyszarpnął mu kopertę z ręki i rzucił mu kilka szylingów w ramach zapłaty. Mężczyzna skinął szybko głową i wrócił do łódki. Wilhelm natomiast niespiesznie wrócił do granic ufortyfikowania i niepostrzeżenie dla strażników przemknął się do swej komnaty. Będąc już w środku podważył pieczęć sztyletem i rozdarł kopertę. Odchrząknął i rozłożył pozłacaną na brzegach kartkę papieru. List przeczytał po cichu i w pełnym skupieniu nad zawartymi w nim słowami.
Drogi Wilhelmie...
Twój plan spotkał się z moim obiecującym przyjęciem. Wciąż jestem zdumiony nierozważnym
czynem Albrechta, jakim było przekazanie władzy córce. Rozumiem więc twoją irytację
jako, że zdążyłem niemiło zapoznać się z panną Astrid, podobnie z jej konkubentem Czkawką
Haddockiem, który również, nierozważnie został wybrany na wodza.
Niniejszym uważam, że panna Hofferson nie nadaje się do tej roli tak jak Haddock, a może
i bardziej. Toteż z góry chciałbym wyrazić moją przychylność pańskiej propozycji i doceniam
pańską troskę o interesy klanu.
Wyrażam swoje poparcie i udzielam wsparcia w wyposażeniu niezbędnym do tej misji. Czekam
na list, z prośbami i wymaganiami dotyczącymi wyprawy wojennej. Moje armie są do naszej
dyspozycji.
Odpowiedni czas i miejsce określimy na osobistym spotkaniu.
Z wyrazami szaleństwa
Dagur Szalony

Przepraszam za opóźnienie (znowu),
ale wróciłam ze spotkania z nową klasą i tak jakoś mi nie pykło xD. Ale obiecuję poprawę. Next pojawi się w piątek. Tak wiem, że next króciutki, ale pierwotny pomysł musiałam rozdzielić na dwie części żeby to miało jakiś sens i przez to wyszło tak malutko :,(
Do nna mordki <3
~Pass
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz