-On....cię...liże.-wyjąkała.
"Taak, dziękuję za spostrzeżenie. Nie domyśliłbym się" pomyślał wódz Berk z przekąsem i patrząc przepraszająco na przyjaciela wstał i kiwnął głową w stronę brunetki.
-Nie bój się. Nie zrobi ci krzywdy-po czym patrząc żartobliwie na nocną furię dodał-Chyba.
Liriana zerknęła na niego niespokojnie i podeszła nieco bliżej.
-N..n...na pewno?
Chłopak przewrócił oczami.
-Tak, na pewno.
-Ufam ci Czkawka-zapewniła go i obdarzyła jednym z tych swoich uroczo niewinnych uśmiechów które wyprowadzały wikinga z równowagi, nie mówiąc już o myśli, że miał to znosić jeszcze przez dwa ciężkie tygodnie. Już teraz zastanawiał się jak to wszystko zniesie, a nie wyobrażał sobie, żeby miała zostać choćby dzień dłużej. Dlatego też zignorował jej uroczy ton i uśmiech tylko szybko złapał za rękę i pociągnął w stronę smoka, po czym powoli położył jej dłoń na jego pysku. Szczerbatek odbierając negatywne nastawienie swojego jeźdźca do dziewczyny, patrzył na nią z podejrzliwością, lecz dał się pogłaskać, bez większych wybryków.
-No widzisz? Nic ci nie zrobi.
-W dotyku jest...niemal jak wąż.
-Jego łuski są znacznie twardsze od łusek węża-odezwał się głos za nimi. Szybko się odwrócili i ujrzeli dość hmmmm... puszystego chłopaka w wieku Czkawki o krótkich blond włosach i wielkiej księdze w ręce. Śledzik podszedł do nich i pogłaskał Szczerbatka po czym patrząc na Lirianę kontynuował wywód-Nocna furia, bo takiego gatunku jest Szczerbatek należy do klasy uderzeniowej. Rozpiętość skrzydeł wynosi dokładnie 14 metrów, co jest idealne w stosunku do długości ciała 8 metrów. Waga stosunkowo niewielka jak na smoka. Jedynie 0,8 tony. Stworzony do szybkich lotów z przeszkodami. Maksymalna liczba splunięć wynosi oczywiście 6, lecz oprócz tego może bronić się zębami które wysuwają się na zawołanie, podobnie zresztą jak lotki na całej jego długości odpowiedzialne za zwrotność.
Czkawka słyszał to wszystko miliony razy i znał wszystkie wymiary smoka na pamięć, jednak Lili, dla której było to czymś nowym gapiła się na blondyna jak na ósmy cud świata. Mrugnęła kilka razy zanim wreszcie coś powiedziała.
-Nie zrozumiałam nic z tego co powiedziałeś ale wydaje mi się, że jesteś mądry...
Wódz, gdy tylko to usłyszał miał ochotę plasnąć się mocno w czoło. Śledzikowi jednak to schlebiło. Wypiął dumnie pierś i kiwnął głową.
-Dziękuję bardzo. My się chyba jeszcze nie znamy.-wyciągnął dłoń w stronę dziewczyny-Jestem Śledzik.
-Liriana-zarumieniła się brunetka i podała dłoń chłopakowi, który sprawnie ją ujął i szarmanckim gestem od którego Czkawka poczuł się jakby zaraz miał zwrócić obiad z dziewiątych urodzin, pocałował ją w dłoń. Dziewczyna zachichotała i odwróciła się do wodza.
-Widzisz? Tak należy obchodzić się z kobietą.-upomniała go patrząc na niego z pogardą.
Wiking już miał powiedzieć, że nie widzi w pobliżu żadnej prawdziwej kobiety, ale powstrzymał się ostatkiem sił, mając na uwadze dobre stosunki z drugim klanem. Zamiast tego zacisnął zęby i zaczął zaciskać paski od siodła Szczerbatka. Podczas gdy on to robił Śledzik i Liriana wdali się w rozmowę. A właściwie...to Śledzik mówił a Lili słuchała. Blondyn opowiadał jej o Sztukamięs, która zresztą zaraz do nich podeszła domagając się pieszczot. Za ten czas Czkawka przygotował Szczerbatka do lotu z brunetką, a kiedy skończył usiadł oparty o smoka i powiedział.
-Ja nie wiem Mordko. Jeżeli tak dalej pójdzie to Liriana przeprowadzi się tu na stałe. A tego, o Thorze broń, chyba nikt by nie chciał
Smok w odpowiedzi skinął głową w kierunku rozmawiających i znacząco spojrzał na swojego jeźdźca. Chłopak po chwili zrozumiał o co mu chodzi i zreflektował się.
-Przepraszam już się poprawiam. Nikt, oprócz Śledzika.
Szczerbek zarechotał i podniósł się widząc jak w ich kierunku zmierza Lili.
-To co? Zaczynamy?-uśmiechnęła się.
-Jeżeli chcesz.-wskazałem jej siodło i strzemiona i wyjaśniłem co ma zrobić żeby wsiąść. Pomijając fakt, że cztery razy wsiadła na smoka tak, że przed sobą widziała jego ogon i, że chyba z dziesięć razy upewniała się czy odcień jej bluzki pasuje do siodła i czy nie powinna go zmienić, to wsiadanie nie było nawet takie złe. W porównaniu z tym co stało się później wręcz....bajkowe.
Kiedy już siedziała na smoku i Czkawka wyjaśnił jej na czym polega kierowanie Szczerbatkiem wsiadł za nią na siodło z zamiarem wzbicia się w powietrze nie wyżej niż górne kraty Smoczej Akademii. Kiedy objął Lirianę w pasie z zamiarem złapania za siodło z przodu dziewczyna zachichotała i odwróciła się.
-To bardzo miłe Czkawka.
-Co?-nie zrozumiał.
-Ta twoja zazdrość o Śledzika. Zrozum, my tylko rozmawialiśmy.
Ze zdziwienia chłopak o mało co nie spadł z siodła zanim ruszyli. Skąd tej dziewczynie przyszedł do głowy tak bezdennie głupi pomysł?!
-Lili, zrozum, że ja nie...
-Nie wymiguj się teraz. Ja tam wiem swoje.-odwróciła się i pocałowała go w policzek nim zdążył ją odepchnąć. Natychmiast zabrał ręce i postanowił, że sto razy bardziej woli spaść i połamać sobie kości niż pozostać w jakimkolwiek fizycznym kontakcie z tą chorą dziewczyną. Zastanawiał się właśnie czy Gothi w swoich usługach oferuje też leczenie psychiatryczne, gdy brunetka zapytała piskliwym głosem.
-To co, lecimy?
-Lekko przyłóż pięty do jego boków-poinstruował chłopak.
Dziewczyna ku jego wściekłości rozłożyła nogi na boki i kopnęła Szczerbatka prawie z całej siły. Biednemu smokowi niezbyt się to podobało. Wydał z siebie głośny ryk i ruszył tak gwałtownie, że Czkawka, nie trzymając się niczego nijak nie był w stanie się utrzymać. Wobec tego gdy nocna furia z rozpaczliwie uczepioną siodła Lirianą poderwała się z ziemi jeździec przekoziołkował do tyłu i spadł dokładnie w beczkę z rybami, która pod jego ciężarem przewróciła się na bok i skąpała go w rybnym oleju. Dziewczyna widząc to, dłuższą chwilę majstrowała przy tylnej lotce Mordki, przez co kilka razy prawie wlecieli w ścianę i miotali się jakby nocna furia poczęstowała się solidną porcją miodu. Kiedy w końcu udało się jej wylądować podeszła do wściekłego, lecz stojącego już Czkawki. Chłopak był cały mokry, a jego ubranie i włosy przesiąknięte były zapachem ryb. Podczas gdy Szczerbatek rzucił się na rozsypane na posadzce ryby jego jeździec zwrócił się do Liriany. Obiecał mamie, że zadba o jak najlepsze relację między nimi a klanem Rubieżców ale w takiej sytuacji....Tego już po prostu było za wiele.
-Coś ty sobie na Thora myślała?!-krzyknął.
-Ja tylko...kazałeś mi...-jąkała się.
-Kazałem ci go LEKKO DOTKNĄĆ, a nie kopać z całej siły!-wrzasnął tak, że dziewczyna aż się wzdrygnęła. Po chwili jednak odzyskała rezon i spojrzała na niego ze zmarszczonym nosem.
-Śmierdzisz rybami-oznajmiła.
-No co ty?-warknął zgryźliwie-Nie zdążyłem się zorientować. Ciekawe tylko przez kogo wpadłem do tej cholernej beczki?!
-No na pewno nie przeze mnie!-oburzyła się zakładając ręce na piersi.
Chłopak popatrzył na nią z niedowierzaniem.
-To niby przez kogo?!
-Sam jesteś sobie winny-oznajmiła.
Czkawka miał ochotę jeszcze coś dodać, ale zamknął usta i odwrócił się na pięcie. Gdy szedł przez wioskę ludzie mijali go szerokim łukiem. Nie chodziło tylko o to, że cały ociekał olejem, ani też o to, że śmierdział rybami. Najbardziej zdziwił ludzi jego wściekły wyraz twarzy. Nie odzywając się do nikogo dotarł do domu i wszedł do łazienki. Kiedy spojrzał w lustro zrozumiał dlaczego ludzie się odsuwali. Zaciśnięte usta. zmarszczone brwi, gniew w oczach. Nie, to nie był on....Spojrzał na siebie jeszcze raz i postanowił sobie, że choćby nie wiem co, nigdy nie doprowadzi się do takiego stanu.

Jest w terminie także jestem zadowolona.
Informuję, że w roku szkolnym dodawać będę w soboty, ale możecie sprawdzić też w niedzielę lub na tygodniu, bo istnieje możliwość, że dodam coś poza tą sobotą, kiedy to next będzie zawsze. O wyjątkach będę informować ;).
Do nna <3
~Pass
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz