-Szczerbatek!-krzyknął ledwo powstrzymując się od śmiechu. Po chwilowych przyjacielskich przepychankach smok poddał się i zszedł ze swojego pana uśmiechając się bezzębnie. Wiking wybuchnął śmiechem i pogłaskał nocą furię po głowie.-Od rana poprawiasz mi humor
W odpowiedzi Szczerbatek zastąpił mężczyźnie drogę i dał wyraźne znaki ,że ma ochotę na lot. Ku niezadowoleniu zarówno smoka, jak i jego samego Czkawka westchnął i pokręcił głową
-Przepraszam Mordko... Znowu nie dam rady, ale obiecuję ,że wyrwę się wieczorem i polatamy dłużej...
Smok przewrócił oczami i popatrzył znużony na swego jeźdźca. Wiedział już ,że na te obietnice nie można liczyć, bo młodemu wodzowi zawsze wypada coś w ostatniej chwili. A to kłopoty z bliźniakami, a to młode Gronkiele rozwaliły pole Pleśniaka, a to Wiadro zapomniał gdzie mieszka i wiele, wiele innych. Tym razem jednak Szczerbatek nie zamierzał dać się tak łatwo spławić. Na tych obowiązkach wodza cierpiał i Czkawka i ludzie mu bliscy. Już w szczególności Szczerbatek i ukochana wikinga Astrid. Są razem prawie od roku, ale odkąd Czkawka przejął obowiązki wodza widzą się kilka razy dziennie, a ich normalna wymiana zdań polega na
-Cześć
-Cześć
-Co tam nowego?
-A całkiem sporo. Wiesz ,że....?
-Przepraszam muszę lecieć. Pogadamy później.
Oczywiście Astrid rozumie doskonale obowiązki Czkawki i trochę mu w nich pomaga, ale niemniej jest jej przykro gdy rozmawiają raz na dzień przez 10 sekund, a później młody wódz znowu musi gdzieś pędzić. W takich sytuacjach wojowniczka najpierw robi się smutna, później wściekła, a jak wreszcie myśli ,że uda jej się powiedzieć wikingowi o swoich uczuciach, dopada ją wyrozumiałość dla jego braku czasu i postanawia wytrzymać jeszcze jeden dzień. A potem drugi....I trzeci... I wiele wiele więcej. Dziewczyna już zdążyła zapomnieć kiedy się ostatni raz całowali! Jeżeli chodzi o Szczerbatka, to smok sam czuł się odrzucony przez Czkawkę, ale jednocześnie nie robił mu wyrzutów. Rozumiał też smutek Astrid i kiedy Czkawka nie miał czasu nocna furia, sama fatygowała się do dziewczyny i bawiła się z nią i Wichurą. Przez to wojowniczka i Szczerbatek zbliżyli się do siebie bardziej niż Czkawka mógłby przypuszczać.
Smok po kilkunastu nieudanych próbach zwrócenia na siebie uwagi młodego wodza, zrezygnował i powłócząc łapami udał się pod dom blondynki. Koło jej drzwi stała Wichura i jak zawsze powitała przyjaciela wesołym rykiem. Szczerbatek odpowiedział jej niemrawo i położył się na świeżym śniegu. Nie musieli długo czekać, zanim Astrid wybiegła z domu i powitała oba smoki kurczakiem i rybą. Od dawna miała przygotowane zapasy ryb dla nocnej furii, która spędzała z nią zasadniczo dużo więcej czasu niż ze swoim jeźdźcem. We trójkę ruszyli powoli do Akademii. W środku zastali Wyma i Jota, Sztukamięs, oraz Hakokieła. Astrid westchnęła widząc smoki same. Znowu... Kiedy Czkawka został wodzem życie wielu wikingów z Berk znacznie się zmieniło. Śledzik spisywał teraz najnowsze rodzaje ziół dla Gothi oraz różne rośliny, przez co zaniedbywał swoją Księżnisię. Mieczyk i Szpadka o dziwo zaczęli z własnej woli pomagać Wiadrze w pracach związanych z owcami, a Sączysmark zaciągnął się do nowo utworzonej Gwardii Berk, co mogło wyglądać trochę jak najlepiej przygotowane wojsko wszechczasów. Astrid również chciała tam wstąpić, lecz według zasad dziewczyn nie przyjmowano, co równocześnie rozjuszyło wojowniczkę i uspokoiło smoki. Przez obowiązki, ich właściciele odwiedzali je raz dziennie, a i to nie zawsze. Wobec tego wszystkie obowiązki od karmienia, przez ćwiczenia w lotach, do zapisywania Księgi Smoków spadły na Astrid, jednocześnie przytłoczoną jak i szczęśliwą z tego powodu. Wreszcie miała co robić, a nie tylko chodzić za Czkawką i bez skutku starać się o jego uwagę. Zamiast tego trenowała pozostałe smoki w całkowitej tajemnicy przed resztą jeźdźców. Swoją drogą żaden z nich, nawet Czkawka nie zauważał ile pracy dziewczyna wkładała w loty na smokach i coraz to nowe ćwiczenia. Mało tego! Nikt nawet nie zauważał ,że smoki są trenowane. Sami "zapracowani" zjawiali się łaskawi polatać na smokach, może raz w tygodniu co rozwścieczało i smoki i samą Astrid. Upewniwszy się ,że jest ze smokami sama, zaczęła ćwiczenia w dość nietypowy sposób. Otworzyła bramę, wypuściła je i sama poleciała na Wichurze na Krucze Urwisko. Tam już od miesiąca, codziennie ćwiczyła. Zdała sobie nawet sprawę, że im więcej trenuje z poszczególnymi smokami, tym bardziej nad nimi panuje, rozumie je i rozwija swoje i ich umiejętności. Tego dnia zaczęła od Sztukamięs. Przyjazny Gronkiel nie odznaczał się szybkością, ani zwinnością, co najwyżej niezdarnością. Mimo to po metodzie prób i błędów Astrid odkryła co smoczycy wychodzi najlepiej i co może przydać się w walce. Splunięcia ogniem działają, ale są dla smoka wyczerpujące, a ta taktyka ani trochę. Przez loty ze Sztukamięs i różnego rodzaju ćwiczenia, dziewczyna odkryła co gronkiele na prawdę umieją doskonale. Kamuflować się. Samica dzięki swojemu niskiemu wzrostowi i ziemistej barwie, na tle gór jest praktycznie niewykrywalna. Każdy gronkiel, każdego koloru jest idealnie zakamuflowany, w jakimś środowisku. Sztukamięs kamuflowała się perfekcyjnie w górach i kamieniach, których na różnych wyspach nie brakuje, więc Astrid opanowała z nią atak z zaskoczenia. Gdy inni odciągają uwagę, niezauważona smoczyca zachodzi wrogów od tyłu i ma dwa ataki do wyboru. Ogień, lub kolczugowaty ogon. I jedno i drugie jest zabójczo skuteczne. Dziewczyna cały czas pracowała nad jednostajnym lotem smoka i większą zwrotnością, co już po miesiącu dawało efekty. Następni byli Wym i Jot. Nie za bardzo mogła na nich latać w pojedynkę, ale i na to znalazła sposób. Jedną nogą opierając się na szyi Wyma, a drugą na Jota dawała radę całkiem nieźle latać. W ich przypadku najlepiej sprawdza się ucieczka, bo są szybcy, oraz obronny krąg, który był nową metodą. Astrid odkryła ,że jeżeli oba smoki zakręcą się w jednakowym momencie,jeden będzie wydzielał gaz, a drugi podpalał, stworzą wirujący pierścień ,który przejmuje wszystkie pociski lecące w ich stronę i odsyła je z powrotem niczym bumerang. Hakokieł za najlepszą taktykę obrał zapalanie się, ale po kilku modyfikacjach, poparzeniach i spalonych końcówkach włosów wojowniczka nauczyła smoka jak zapalić tylko jedną część swojego ciała, dzięki czemu uderzał precyzyjniej. Wichurka dalej wykorzystywała kolce, ale Astrid pokazała jej metodę, dzięki której smoczyca trafiała szkarłatnymi pociskami w sam środek tarczy. Otóż by najpierw zdezorientować cel Wichura serwowała porządną porcję smoczego ognia, a potem, jeśli ofiara rzecz jasna się nie spaliła, wystrzeliwała kolce, które trafiały zaskoczoną, uciekającą przed ogniem ofiarę. Pod koniec dnia wojowniczka brała się za Szczerbatka. Mówiąc szczerze jedyne co z nim robiła, to cały czas rozwijała jego prędkości, oraz poprawiała zwinność. Dzięki temu niecałe pięć dni wcześniej Astrid odkryła że jeśli Szczerbek porusza się bardzo szybko , po bardzo ciasnym okręgu, jest w stanie stworzyć tornado, które przypalone ogniem lub plazmą, staje się wirującą kolumną śmierci. Po ćwiczeniach, dziewczyna była wyczerpana i postanowiła udać się na kolację. Kazała smokom ukradkiem się rozejść i wrócić do Akademii, na ewentualną wizytę jeźdźców. Potem ze Szczerbatkiem i Wichurką ruszyła wolnym krokiem do wioski. Nagle, prawie powodując zawał u wojowniczki, zza krzaków wynurzyła się Valka, matka Czkawki
-Witaj Astrid, wybacz jeśli cię przestraszyłam...
-Nic się nie stało. Witaj.
-Co tam u ciebie?-zagaiła Valka, a Astrid podejrzliwie na nią spojrzała. Ta kobieta raczej nie szukała je po lesie bez żadnego konkretnego powodu.
-W porządku, dziękuję
-Astrid powiem bez ogródek. Widziałam cię.
Dziewczynę aż zmroziło, ale nie pokazała tego po sobie
-O czym pani mówi. Niby gdzie?
-Nie zgrywaj niewiniątka. Czemu nie mówiłaś ,że trenujesz ze smokami? Czkawka na pewno by ci pomógł, skoro pozostali nie mają czasu..
Astrid westchnęła. Czy Valka na prawdę nie widzi co się dzieje między Astrid a wodzem?
-Właśnie w tym sęk ,że na pewno by nie pomógł.
Kobieta zrobiła zdziwioną minę
-Dlaczego, Astrid? Przecież mu na tobie zależy...
-Na prawdę mam wątpliwości pani Valko-wypaliła i od razu tego pożałowała- Szczerbatka też trenuję jakby pani nie widziała. I to nie dlatego, że Czkawka mnie poprosił. On nie ma dla niego czasu! Podobnie jak reszta... Skoro oni nie chcą się nimi zająć, to ja to zrobię z przyjemnością! I proszę ,żeby pani nic reszcie nie mówiła.
-Oczywiście ,że nie powiem, ale proszę cię o jedno.
-Co takiego?
-Powiedz mi co się między wami stało.
Astrid czuła na sobie przenikliwe spojrzenie mamy Czkawki, ale uparcie wpatrywała się w swoje buty i szła dalej. Kiedy przez chwile zbierała myśli, Valka położyła jej dłoń na ramieniu
-Powiedz Astrid. Nic mu nie powiem jeżeli nie będziesz chciała.
-Dobrze-wojowniczka spojrzała na nią zafrasowana- Chodzi o to ,że odkąd Czkawka został wodzem on...my...
-Nie ma dla ciebie czasu-zrozumiała Valka
-Nie chodzi nawet o to. Czy słyszała pani ostatnio nasze rozmowy?-kobieta pokręciła głową-Dlatego, że żadnych nie ma. Kiedy już się widzimy starczy mu czasu na cześć a potem znowu gdzieś idzie. Nie pamiętam nawet kiedy ostatnio rozmawialiśmy dłużej niż minutę sami!
-Też miałam takie problemy ze Stoickiem, ale on po tygodniu zaczął załatwiać sprawy coraz szybciej i wygospodarowywał dla mnie te 3 godziny...
-Ile ja bym dała za pół godziny-westchnęła Astrid.
-Do prawdy mój syn jest okropny. -zezłościła się Valka- jak on może cię tak ignorować. Jak mu tylko powiem...
-Proszę mu nie mówić-zastrzegła blondynka- Obiecała pani, proszę...
-Dobrze, już dobrze, ale ty musisz coś z tym zrobić. Możliwe ,że on nawet nie wie jak się czujesz.
-Skoro nie wie to znaczy ,że jemu brak kontaktu nie przeszkadza...Może po prostu przestało mu zależeć albo nigdy nie zależało...
Valka chwyciła Astrid za ramię i zerknęła na nią z mieszanką współczucia i smutku
-Astrid. Jestem pewna ,że mu dalej zależy... Przecież sama widzę jak na ciebie patrzył...
-No właśnie, proszę pani-westchnęła blondynka, na progu wioski-Patrzył...
Po tych słowach dziewczyna szybkim krokiem oddaliła się w kierunku swojego domu zostawiając Valkę sam na sam z myślami. Kobieta popatrzyła za dziewczyną swojego syna i pokręciła głową. Postanowiła jak najszybciej go znaleźć. Okazało się to trudniejsze niż myślała, ale w końcu ,gdy zaczęło robić się niemal czarno, znalazła Czkawkę pogrążonego w kłótni z Śledzikiem. Obaj wikingowie polemizowali na temat wpływu smoczymiętki na smoczy korzeń. Valka przeprosiła Śledzika i odciągnęła syna na bok
-Czkawka, skończyłeś na dzisiaj?
-Miałem jeszcze skoczyć do Pyskacza ale mogę to załatwić jutro.
-Jutro niczego nie załatwisz-rzekła Valka z pewnością, na co wódz zareagował zdziwieniem
-Jak to ?
-Jutro cały dzień spędzisz z Astrid.
-Ona cię o to prosiła?
-Nie. Sama przyszłam bo widzę co się dzieje. Nie masz dla niej czasu.
-Bzdura. Rozmawiam z nią w każdej wolnej chwili-mówiąc to Czkawka sam zaczął się zastanawiać czy faktycznie mówi prawdę i czy matka przypadkiem nie ma trochę racji.
-A ile masz tych wolnych chwil?
-No...Niewiele, ale Astrid rozumie moje obowiązki i jej to nie przeszkadza.
-Na prawdę tak sądzisz?
-Nie skarżyła się-wzruszył ramionami-jakbym coś robił nie tak powiedziałaby mi
-Chyba ,że starałaby się żebyś sam to zauważył...
Czkawka zmarszczył brwi i pociągnął nosem
-O co ci właściwie chodzi?
-Synu. Czy ty na prawdę tego nie widzisz? Nie widzisz jak chodzi smutna?
-Nie obraź się mamo ale chyba przesadzasz. Nie widziałem jej smutnej od bardzo dawna...
-A kiedy ostatnio patrzyłeś na nią dłużej niż przez minutę ?-spytała z nutą podejrzliwości w głosie. Czkawka zaczął się poważnie zastanawiać nad słowami matki, ale odrzucił te myśli
-Powiedziałaby mi gdyby coś na prawdę było nie tak
-A co ci szkodzi spędzić z nią jeden dzień?-spytała zrezygnowana Valka
-Nic. Powiem więcej, zrobię to z przyjemnością....
-To świetnie bo akurat jutro....
-Ale nie jutro-przerwał Czkawka-Jutro mam tyle spraw na głowie...
-A kiedy ty nie masz tylu spraw na głowie?!-nie wytrzymała jego matka.
-Mamo wybacz jeśli cię urażę, ale w kwestii moich relacji z Astrid nie potrzebuje porad ani tym bardziej pomocy.
-A Szczerbatek?
-O co ci znowu chodzi?
-Kiedy ostatnio na nim latałeś?
-Czy ty możesz zrozumieć ,że nie mam czasu?!
-Ani dla Szczerbatka, ani dla Astrid-skwitowała Valka, a jej syn spojrzał na nią ze złością
-Nie mieszaj się, mamo.-po tych słowach odszedł szybkim krokiem w stronę domu.
Valka westchnęła ciężko
-Mężczyźni.....
Taka sobie zrezygnowana Valka. Ach ci mężczyźni.... ;) I jak się podoba pierwszy rozdział?
Super :) życzę weny i powodzenia na egzaminach wiem co czujesz xD a tak po za tym to Czkawka mnie już wkurzył xD szybki jest :)
OdpowiedzUsuńHahahaha, dziękuję bardzo. Powkurza jeszcze troszkę xd,ale potem będzie dobrze xd
Usuń