wtorek, 10 stycznia 2017

Przed starciem

 Przechodząc obok pokoju Ilgrid, mamy swojego zastępcy, Astrid usłyszała dziwne szepty dochodzące zza drzwi. W normalnej sytuacji dziewczyna poważnie by się zawahała przed podsłuchaniem rozmowy i prawie na pewno by do tego nie doszło. Jednak po wszystkich podejrzeniach, spojrzeniach i myślach o sytuacji w jakiej się znalazła była przed własnym sumieniem w pełni usprawiedliwiona. Wobec tego nie czekała ani sekundy dłużej. Natychmiast przyparła całym ciałem do ściany i cichutko wypuściła powietrze z płuc, jednocześnie podchodząc bliżej. Stała przy leciutko uchylonych drzwiach starając się nie poruszać ani nie wydawać żadnych dźwięków. Co prawda nie zdołała usłyszeć wszystkiego ale na pewno rozpoznała osobę z którą rozmawiała Ilgrid. A mianowicie Wilhelma. Wyrażali się bardzo ogólnikowo zupełnie jakby sami obawiali się podsłuchu z każdej strony.
-Myślisz, że na prawdę przypłyną?-głos naczelnika aż drżał z podenerwowania.
-Jestem tego pewna-odparła ze stoickim spokojem Ilgrid-On może i nie jest do końca zrównoważony ale tej obietnicy dotrzyma na pewno.
-Skąd możesz to wiedzieć?!-Astrid była pewna, że gdyby nie musiał szeptać w tamtej chwili na pewno by krzyczał.
-Nawet dziecko by się zorientowało, że nie przepuści takiej okazji.
-Chyba, że gra na dwa fronty-Wilhelm wciąż pałał wątpliwościami do tajemniczego człowieka o którym rozmawiali.
-Błagam cię...-odparła z politowaniem w głosie starsza kobieta-Nie jest aż tak sprytny. Mogę zaprzysiądz na moją duszę, że na taki przebieg wydarzeń na jaki się umówiliśmy możemy przynajmniej z jego strony liczyć.
-Obyś się nie myliła. Teraz musimy tylko doskonale obmyślić plan ewakuacji.
-Niby czyjej?-Ilgrid wydawała się zaskoczona podjętym przez naczelnego tematem.
Stojąca za drzwiami Astrid zmarszczyła brwi. Różne myśli i przypuszczenia wirowały jej w głowie jak wiatraki przy najbardziej wzburzonym wietrze. Jedno pytanie pojawiało się coraz częściej. O kim do cholery ci dwoje rozmawiają...Wiedziała, że najlepiej byłoby gdyby przyprowadziła Fabiena i posłuchaliby tego wszystkiego razem, a może wtedy młody zastępca by jej uwierzył. Z drugiej strony nie mogła sobie pozwolić na opuszczenie posterunku. Mogłaby przeoczyć ważne informacje. Wobec tego stojąc w korytarzu wyłożonym ciemnymi deskami przywarta plecami do ściany nasłuchiwała dalszej części rozmowy.
-Jak to czyjej?-tym razem to Wilhelm wydawał się oburzony jej niewiedzą-Przecież kiedy przyjdzie pora na kulminacyjne działania nie możemy znajdować się w centrum tych wydarzeń! To chyba jasne, że my jako koordynatorzy planu będziemy nadzorować...że tak się wyrażę z odległości.
-Ale Wilhelmie-kobieta ściszyła głos-A twoja żona, nasze rodziny?
-Naturalnie też-zapewnił kobietę-Moja żona już o wszystkim wie.
Ilgrid westchnęła głośno.
-Ale jak ja namówię moje dzieci? Fabien jest zbyt honorowy żeby tak postąpić-po chwili jej ton zmienił się na znacznie bardziej nieprzyjemny-Po tym jak ta pożal się Odynie blondyna namieszała w głowie moim dzieciom, żadne się nie ruszy.
-Trzeba będzie je jakoś przekonać-zastanowił się Wilhelm, po czym delikatnie klasnął w dłonie-Mam! Przecież Fabien i ta jego żoneczka mają syna prawda?
-Tak, Cedricka, ale co z nim?
-Przecież dużo ważniejsze jest dla niego zdrowie i życie syna niż jakaś tam wojna-słysząc ten głos Astrid była wręcz pewna, że uśmiecha się w tej chwili niczym geniusz zbrodni, a ona miała coraz większą ochotę wparować do pokoju i go udusić. Wiedziała jednak, że nawet gdyby chciała aresztować tą dwójkę pozostanie jako jedyny świadek zdarzenia a prócz Viery raczej nikt nie poprze jej w tej sprawie. Zarówno Wilhelm, choć nie lubiany, jak i Ilgrid cieszyli się doskonałą reputacją i zdrada według większości mieszkańców w ich przypadku nie wchodziła w grę.
-Nie narażę życia wnuka-zaoponowała poważnie matka Fabiena.
-Nie będziesz musiała narażać niczyjego życia-uspokoił ją naczelny wojsk-Wystarczy, że Cedrick znajdzie się w bezpiecznym miejscu, a zarówno Fabien jak i Viera z pewnością nie wiedząc nic o jego losie będą go szukać. Ważne żeby oni myśleli, że jest zagrożony.
-Myślisz, że on mógłby chwilę go przetrzymać i upozorować porwanie?-zamyśliła się Ilgrid.
-Wydaje mi się, że ty znasz jego techniki lepiej, jednak jeśli zrobi to o co go prosimy, to poświęcenie jednego człowieka, czy góra dwóch na opiekę nad dzieckiem  nie będzie stanowić dla niego problemu. A im więcej kłamstw tym będzie bardziej zadowolony.
-Co racja to racja-przyznała kobieta-Musimy napisać do Dagura.
Blondynka stojąca za drzwiami poczuła jak tempo bicia jej serca zwalnia, a krew w żyłach zaczyna wolniej płynąć na dźwięk tego imienia. W jednej chwili pojęła plany tej dwójki i nie dbając już w ogóle o ciche zachowywanie się odwróciła się na pięcie i pobiegła z powrotem w stronę pokoju swojego zastępcy. Tym razem nawet nie pukała. Wparowała do pokoju przyjaciół bez chwili wahania i używając krzesiwa szybko odpaliła pochodnię zawieszoną na ścianie nie dbając o to, że zachowuje się głośno. Nagłe przerwanie ciszy, oraz zapalenie się światła obudziło małżonków, którzy mrużąc oczy unieśli się na łokciach kierując przebudzone spojrzenia na rozczochraną blondynkę stojącą na środku ich pokoju.
-Dagur to płynie-powiedziała bez ogródek.

-Jak to moja matka?-zapytał po raz kolejny zszokowany Fabien. Para wstała już z łóżka i teraz wraz z blondynką siedzieli w tym samym pokoju co wcześniej. Pomimo, że Viera i jej mąż zostali wyrwani ze snu po żywej relacji z rozmowy Wilhelma i Ilgrid, jakiej udzieliła im blondynka, wszelka ochota na odpoczynek minęła.
-Fabien nie żartuję-zapewniła go Astrid-Nie budziłabym was gdyby sprawa nie była tak poważna. W dodatku sprawa z Cedrickiem...
-Niech spróbuje go tknąć-warknęła Viera z groźnym błyskiem w ciemnych oczach.
-Nadal w to nie wierzę-stwierdził rudowłosy. Z całej trójki to właśnie on miał największe powody do szoku. W końcu nie codziennie dowiadywał się, że jego matka ma konsztachty z największym wrogiem klanu, a w dodatku najwidoczniej zdradza ten klan.
Jego żona uścisnęła jego przedramię.
-Wiem kochany, wiem. Ale sam pewnie zauważyłeś jak to wygląda. Astrid mówi prawdę. Jestem tego pewna.
-Wierzę Astrid-zapewnił blado uśmiechając się do wojowniczki-Po prostu nie wierzę, że moja matka mogła posunąć się do czegoś tak okropnego. Jak ona mogła...
Na to pytanie nie było już jednoznacznej odpowiedzi. Astrid splotła dłonie na stole. Ciemnowłosa dziewczyna westchnęła
-W każdym razie musimy teraz pilnować Cedricka jeszcze bardziej niż zwykle.
Jej mąż kiwnął głową na znak zgody i już miał potwierdzić słowa żony, gdy blondynka stanowczo pokręciła głową i wbiła spojrzenie w parę.
-O nie-powiedziała z całkowitą stanowczością.
-Niby co nie?-zdezorientowany Fabien nie wiedział jeszcze co knuje jego przełożona ani jak bardzo mu się to nie spodoba.-Przecież nie możemy doprowadzić do jego porwania!
-Wręcz przeciwnie-odparła blondynka ze stoickim spokojem-Musicie doprowadzić do jego porwania. A nawet więcej. Musicie iść z nim.
-Co?!-krzyknęło małżeństwo w jednej chwili, po czym natychmiast ucichło, przypominając sobie o śpiącym w pokoju obok obiekcie rozmowy.
-Nie zostawimy cię Astrid-rzekła poważnie Viera. Dziewczyny przez chwilę mierzyły się wzrokiem jednak nieubłagany wzrok wojowniczki z Berk wygrał.
-Musicie. Słuchajcie wiem i dziękuję wam, że chcecie zostać. Nigdy wam tego nie zapomnę. Jednak bezpieczeństwo wasze i Cedricka jest dużo ważniejsze niż pomoc mi tutaj.
-Wobec tego jedno z nas pójdzie z Cedrickiem, a drugie...
-Nie-znów przerwała dziewczynie Astrid-Słuchajcie. Gdyby coś wam się stało...-zmierzyła młode małżeństwo wzrokiem-któremukolwiek z was...nigdy bym sobie nie wybaczyła. Bardzo polubiłam waszego syna-wyznała-Nie pozwolę, żeby stracił jednego z rodziców.
-A my nie pozwolimy byś sama mierzyła się z przeciwnikiem pokroju Dagura!-stanowczo rzekł Fabien
-Fabien, musicie na to pozwolić!-warknęła tracąc cierpliwość-I musicie zabrać ze sobą Cassandrę i April! Na prawdę bardzo was lubię i nie pozwolę, żeby komuś z waszej rodziny stało się coś złego.
-Stanie się mojej matce, jak ją zobaczę-warknął rudowłosy.
-Och...przestań. Musicie tak zrobić i już-postanowiła-Koniec dyskusji!
-Nie przemyślałaś kilku rzeczy w tym swoim...misternym planie-zwróciła jej uwagę Viera.
-Niby jakich?
-April na pewno nie pójdzie z nami. Uwierz mi znam ją i prędzej strzeliła by sobie w stopę niż uciekła od tak ważnej bitwy o losy klanu. Przecież ich ojciec był ważnym żołnierzem! Nigdy nie przystanie na ten plan.
-Ja też-zapewnił Fabien.
Blondynka rzuciła im obojgu niepewne spojrzenie, po czym westchnęła.
-Okej, jeżeli April nie da się przekonać, może zostać, ale ty Fabien, nie!
-Niby czemu w bitwie ma brać udział moja siostra a ja nie?
-Eh...mówisz jak rozpieszczony bachor-warknęła  wojowniczka, po czym wbiła spojrzenie w mężczyznę- Nie rozumiesz, że właśnie próbuję spełnić obietnicę?
-Ciekawe jaką...
-Nie pozwolę żeby coś się stało tobie albo twojej rodzinie-stanowczym głosem oznajmiła Astrid-Wbij to sobie do tej durnej głowy, bo zdania nie zmienię.
Po tej wypowiedzi wstała i skierowała się do drzwi
-A ty gdzie?-zdziwiła się Viera.
-Spać-oznajmiła Astrid nie do końca zgodnie z prawdą po czym wskazała palcem na tę dwójkę-Wy też powinniście. O 7:00 spotkajmy się tutaj. Postarajcie się w miarę możliwości jak najmniej podejrzanie sprowadzić tu Cass i April, musimy wszystko omówić.
-Astrid wciąż uważam, że...
-Skończyłam rozmowę!-warknęła blondynka po czym łagodnie zerknęła na małżeństwo.-Wyśpijcie się. Dobranoc.
Nie czekając na odpowiedź wyszła z pokoju pary i skierowała się do swojego. Przechodząc obok pokoju Ilgrid, wyjątkowo wytężyła słuch, jednak nie dochodził stamtąd nawet najcichszy dźwięk. Blondynka weszła do swojej sypialni i usiadła na krześle tuż przy oknie opierając głowę na dłoniach i wzdychając ciężko. W tej sytuacji nie miała już kompletnego pojęcia co robić. Pluła sobie w brodę, że nie sterczała pod tamtym pokojem tak długo aż dowiedziałaby się kiedy dokładnie napadają Berserkowie. Głęboko westchnęła. Na Berk nie było takich problemów. Jeżeli ktoś napadał to się walczyło. Bez żadnych wewnętrznych zdrad, infiltracji, ukrywania się i decydowania samemu o losach innych. Jeżeli Astrid miałaby wybierać najchętniej ewakuowałaby teraz wszystkich ludzi, przyskrzyniła zdrajców i zawiadomiła Czkawkę. Jednak nie było możliwości zrobić nic. Nie miałaby pewności, czy ludzie poszliby za nią, czy jeszcze donieśli Ilgrid i Wilhelmowi. Poza tym nie miała pojęcia gdzie znajdują się wojska wroga. Po drugie, zdrajców nie dało sie przyskrzynić ponieważ mają zbyt wielkie poważanie. Zawiadomić narzeczonego również nie miała jak, gdyż zanim wiadomość dotarłaby do Berk i spotkała się z odzewem mogłoby już dawno być po sprawie. Blondynka złożyła dłonie w pięści i z całej siły rąbnęła nimi o blat. Wzniosła oczy ku niebu.
-Sytuacja bez wyjścia-warknęła do siebie-Gdzie się nie odwrócę, dupa z tyłu...


                                Znalezione obrazy dla zapytania Astrid gif


No i koniec.
Next troszkę krótszy niż ostatnio ale nie chciałam zbytnio przedłużać ze szkodą dla reszty xD. 
Proszę was o opinię na temat zarówno nexta jak i całego bloga. Chciałabym usłyszeć ją i spróbować naprawić wszelakie błędy. Dlatego proszę o szczerość. Jesteście najlepszymi czytelnikami jakich mogłam sobie wymarzyć! Dziękuję wam za wszystko <3 :*
Hahaha i nie to nie jest pożegnanie...na nie jeszcze dużo za wcześnie ;)
~Pass


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz