niedziela, 19 marca 2017

Dość

 Blondynka stanęła jak wryta w drzwiach. Jej myśli nagle nabrały zawrotnego tempa. Nie potrzebowała jednak wiele czasu by się otrząsnąć i przywołać na zaskoczoną widokiem naczelnego dowódcy twarz, wymuszony uśmiech. Tym razem bez zawahania przekroczyła próg gospody. Równocześnie minęła się z wychodzącym mężczyzną, który jakby usilnie starając się na nią nie spojrzeć trącił ją ramieniem tak, że aż się zachwiała. Zignorowała jednak to i szybko rozejrzała się po karczmie. Była w miarę wypełniona, jednak z większej ilości ludzi tak na prawdę tylko kilka osób skinęło jej głową lub uśmiechnęło się przyjaźnie. "No tak...-pomyślała- Czyli w tej okolicy już jestem spalona". Wiedziała doskonale, że powodem takiego a nie innego zachowania mieszkańców tej okolicy była właśnie wizyta Wilhelma. W panice zdała sobie sprawę, że jak na przygotowania do wojny potencjalne gromadzenie poparcia zaczęła dość późno. Wolała nawet się nie zastanawiać ile podobnych miejsc na dobrą sprawę zdołał już zaliczyć jej polityczny konkurent. Nie chcąc stać jak idiotka na środku gospody podeszła do lady z zamiarem poproszenia o wodę. Właściciel karczmy uśmiechnął się do niej współczująco po czym wskazał głową idącego w jej kierunku naczelnego. Patrząc na jego pełen satysfakcji uśmiech miała ochotę rozwalić mu zęby, jednak powstrzymała się. Miała co prawda przeczucie, że on wie, że ona wie, jakkolwiek by to nie brzmiało...Jednak wolała się z takową wiedzą zbytnio nie afiszować. W końcu nie wiadomo kiedy może zadziałać na jej korzyść.
-Witamy, a cóż naszego wspaniałego wodza sprowadza w takie ustronne miejsce?-jego pytanie, które zasadniczo pytaniem nie było aż ociekało sarkazmem. -Myślałem, że zajmuje się pani tym co zawsze...-rozglądając się i nabierając pewności, że wszyscy słuchają dodał- Przesiadywaniem w pokoju swojego zastępcy jak mniemam...
Aż zazgrzytała zębami. Nie ważne co teraz powie, dla wszystkich ludzi zgromadzonych w tej sali przesłanie było jasne. Wilhelm dobrze wiedział, że ziarno zostało zasiane i jakichkolwiek by nie miała dowodów, nie uda jej się wytłumaczyć z jego słów. Bo co miała zrobić? Powszechnie przecież wiadomo...ludzie są jacy są i łatwiej im jest wmówić, że się coś ma nisz dowodzić, że się czegoś nie ma. Z rozmysłem zignorowała jego uszczypliwość i przeszła do słownego kontrataku uważając jednak by nie zdradzić za wiele.
-Za to pana, panie...naczelny...coraz częściej można zobaczyć w parze z mamą Fabiena. Wie pan...uważam, że na dobrą sprawę, rzeczy prywatne powinien pan załatwiać kiedy skończą się pana obowiązki, na których brak nie można narzekać.
-Z uszanowaniem dla panienki-specjalnie użył tego też zwrotu by jeszcze bardziej podkreślić jej młody jak na bycie wodzem wiek.-Jednak pani również w godzinach pracy przesiaduje z pewnymi osobami....
-W celach służbowych. W końcu jest to mój zastępca czyż nie? A nie wyłapałam by Ingrid ostatnio awansowała ze swojego wdowiego statusu.-odgryzła się.
-Nic dziwnego. Przecież teraz by choć odrobinę poprawić swoją pozycję społeczną trzeba spełniać...-zjechał ją spojrzeniem od góry do dołu i z pogardą w głosie dokończył-określone wymagania...W końcu o co może chodzić jak nie o pieniądze, skoro taki młody...niedoświadczony, zwykły szeregowiec jak Fabien z dnia na dzień staje się drugą najważniejszą względem funkcji osobą na wyspie?
-Na przykład o honor.-odparła Astrid bez skrupułów patrząc mu prosto w oczy.-Którego niektórym jak widać brakuje...
-To już jest bezczelność-oburzył się Wilhelm i rozejrzał się po pomieszczeniu wskazując ręką na blondynkę-Widzicie ludzie?! Tak się teraz traktuje starszych i bardziej doświadczonych!-wbił świdrujące spojrzenie w dziewczynę i powiedział-Za czasów Albrechta takie coś byłoby nie do pomyślenia.
Po tych słowach zostawił opróżniony do połowy kufel miodu i mierząc ją zimnym spojrzeniem wyszedł z karczmy głośno trzaskając drzwiami. Nastała nieporuszona niczym cisza pełna wyczekującego napięcia. Po dłuższej chwili kilkanaście osób dosłownie w jednym momencie wstało z miejsc i nie spoglądając w jej stronę wyszło w ślad za naczelnym. Astrid zagryzła wargę ledwo powstrzymując płacz. Po przepełnionej sali nie pozostał nawet ślad. Zostało kilka osób kończących jeść oraz kilkoro wikingów którzy wcześniej patrzyli na nią dość przychylnie. Blondynka potarła czoło i usiadła przy ladzie popijając wodę. Właściciel który podał jej picie po raz kolejny uśmiechnął się do niej współczująco lecz nie odezwał się słowem. Dziewczyna po raz milionowy w tym dniu pomyślała jak bardzo brakuje jej ukochanego. Czkawka na pewno znalazłby jakiś sposób, zrobiłby...cokolwiek, ale na pewno byłoby to najlepsze możliwe wyjście. On przynajmniej budził respekt. Swoim wyglądem, może i nie zbyt muskularnym ale na pewno nie żałosnym, i poważnym wyrazem twarzy natychmiast przywodził na myśl rozważnego i przemyślnego wodza, którego ludzie nawet jeśli go nie znali, lubili i szanowali. Za to ona....może i była stanowcza i uparta jednak jej wygląd w ogóle tego nie okazywał. Ze zbyt dużym wodzowskim futrem ciągnącym się z nią po ziemi i drobną figurą na pewno wyglądała zupełnie nie jak wódz, wręcz śmiesznie. Odegnała tego typu myśli, zapłaciła i podziękowała za wodę po czym wyszła. Miała ochotę powłóczyć nogami przez całą drogę i najchętniej wybuchnąć płaczem. Jednak wiedząc, że każdy jej krok przez wioskę jest obserwowany powstrzymała się od tego zachowania aż do wejścia do głównej części wyspy. Miała zamiar iść wprost do twierdzy jednak w połowie drogi zatrzymała się i poszła do dużego zadaszonego wybiegu na którym znajdowała się Wichura. Zostawiła ją właśnie tam ze względu na nieufność mieszkańców wobec smoków. Zdała sobie sprawę, że właściwie nie odwiedzała smoczycy od czasu rozpoczęcia się kłopotów. Czyli od bardzo dawna...Nie mogąc sobie wyobrazić jak mogła tak zaniedbać przyjaciółkę, przyspieszyła kroku i weszła na arenę prawie w biegu. Wichura praktycznie rzuciła się na nią rycząc z radości. Wtedy właśnie wszystkie emocje puściły. Pierwsze łzy poleciały po policzkach blondynki kiedy objęła ramionami szyję smoczycy.
-Przepraszam kochana-szepnęła wciąż obejmując przyjaciółkę. Śmiertnik Zębacz przyłożył głowę do pleców Astrid i lekko trącił ją, zupełnie jakby smoczyca chciała dodać jej otuchy. Dziewczyna podniosła głowę i rozejrzała się nigdzie nie widząc siodła smoka. Nie myśląc za wiele i gnając za tęsknotą latania jednym ruchem wskoczyła na nieopatrzony siodłem niebiesko żółty grzbiet. Ścisnęła się udami i skuliła na jej plecach po czym dała jej wyraźny znak do lotu. Chciała jak najszybciej opuścić wyspę Łupieżców i być jak najdalej od tych intryg, wzajemnej zazdrości, nienawiści i rzucania sobie kłód pod nogi. Pomimo, że środowisko w jakim żyła, środowisko wikingów polegało właśnie na tym, to czuła, że na wyspie jest to spotęgowane do nowego znacznie większego stopnia. Trzymając się mocno pozwoliła smoczycy rozpędzić się, wybiec z areny, ku na pewno wielkiemu szokowi przechodniów, po czym wzlecieć w powietrze.
-Szybciej Wichurka, szybciej-szeptała, czując jak pęd powietrza strzepuje jej łzy z twarzy.
Przytuliła smoczycę mocno pozwalając jej lecieć gdzie tylko chce. Czuła jak cała niemoc z niej uleciała. Pod koniec wznoszenia się, kiedy ukochana przyjaciółka poziomowała lot, zdołała się nawet uśmiechnąć, kiedy ta ryknęła z radości. Kiedy blondynka uniosła głowę momentalnie zmarszczyła brwi. Na horyzoncie zauważyła kilkanaście punktów, które wyglądały podejrzanie podobnie do statków. Nie widziała dokładnie jednak kiedy próbowała się skoncentrować i rozpoznać barwy jakie widnieją na proporcach, gdy nagle po lewej stronie czaszki usłyszała huk. Odwróciła głowę i nie zdążyła nawet krzyknąć kiedy uderzyło ją w głowę coś twardego. Ostatnie co widziała to sznur oplatający ją i Wichurkę przyciskając je do siebie i jednocześnie pozbawiając tchu. Potem spadły do morza, a powietrze wypełnił przeraźliwy ryk smoczycy.

                                 Znalezione obrazy dla zapytania wichura i astrid gif

Next z poślizgiem, oraz krótki jednak decyzja którą teraz muszę podjąć niestety wymaga czasu i zaważy nad losami większości bohaterów. O jaką decyzję chodzi? Dowiecie się oczywiście w następnym tygodniu xDDD
HAhahah skończyłam to jak prowadząca reality show xDD
Do nna kochani <3
~Pass